Ksiądz strofował policjanta ws. maseczki. „Jak minister każe zdjąć spodnie, to też pan zdejmie?”

Ksiądz strofował policjanta ws. maseczki. „Jak minister każe zdjąć spodnie, to też pan zdejmie?”

Ks. Piotr Woźnicki podczas rozmowy z policjantami
Ks. Piotr Woźnicki podczas rozmowy z policjantami Źródło: X / @wkrawcz1
Dużą popularnością w mediach społecznościowych cieszy się nagranie z udziałem ks. Michała Woźnickiego. Kontrowersyjny duchowny strofował policjantów, którzy podjęli interwencję w związku z odprawianym na świeżym powietrzu nabożeństwem. Szybko okazało się, że funkcjonariusze i kapłan mają odmienne zdanie na temat środków ostrożności wprowadzanych w związku z epidemią koronawirusa.

Towarzystwo Salezjańskie w 2016 roku zakazało ks. Michałowi Woźnickiemu „głosić Słowo Boże” w związku z forsowanymi przez niego kontrowersyjnymi poglądami. Trzy lata później salezjanie zgłosili nawet sprawę do sądu, ponieważ duchowny nie chciał wyprowadzić się z zakonu. Ks. Woźnicki najwyraźniej nic nie robi sobie z nałożonych zakazów i wciąż odprawia msze. Ostatnio do sieci trafiło nagranie z nabożeństwa celebrowanego na świeżym powietrzu. Pomimo obowiązujących obostrzeń zarówno on, jak i wierni nie mieli zasłoniętych ust i nosa oraz nie zachowywali dystansu społecznego.

twitter

„Panowie na mszy byli?”

Chociaż teoretycznie to  podejmowali interwencję, to trudno nie oprzeć się wrażeniu, że role niejako się odwróciły. Duchowny od początku zaczął strofować mundurowych. – Ja się pana boję. Proszę, żeby pan zdjął maskę, chcę zobaczyć pana twarz – powiedział ks. Woźnicki do jednego z policjantów tłumacząc, że z zasłoniętą twarzą ten wygląda jak „przestępca, zbrodniarz”. Po chwili kapłan wyciągnął do funkcjonariusza rękę na powitanie zastrzegając, by ten zdjął rękawiczkę. Mundurowy polecenie posłusznie wykonał.

Duchowny wziął się także za wypytywanie policjantów. Dociekał, kto poprosił ich o interwencję, a później zapytał, czy „panowie na mszy świętej dzisiaj byli czy będą”. Zwrócił również uwagę na to, by funkcjonariusz zwracał się do niego stosując odpowiednią nomenklaturę. – Jeżeli będzie pan się do mnie zwracał na „pan”, to nie usłyszy pan ode mnie żadnego słowa. Jestem katolickim księdzem i domagam się, by w ten sposób się do mnie zgłaszać. Tym bardziej, że jest pan na służbie – przekonywał.

Ks. Woźnicki tłumaczył jednemu z mundurowych, że zakrywając twarz „zatruwa się swoimi wydechami”. Gdy ten mu odpowiedział, że wciela w życie obowiązujące rozporządzenie, duchowny zapytał, czy stanąłby na głowie, gdyby minister mu kazał. – Jak minister każe zdjąć panu spodnie do interwencji, to też pan zdejmie? – dodawał.

Wyładowywał frustracje?

Portal Gazeta.pl postanowił poprosić o komentarz w sprawie mł. insp. Andrzeja Borowiaka, rzecznika prasowego wielkopolskiej komendy. – Ten ksiądz ma problemy ze swoimi przełożonymi. Jest pozbawiony prawa czynienia posługi. Wiemy też, że postępowanie egzekucyjne się wobec niego toczy. Jak widać na tym nagraniu, próbuje on swoje frustracje wyładować na policjantach – ocenił Borowiak. Dodał, że do interwencji doszło, ponieważ ks. Woźnicki wbrew swoim przełożonym chciał pełnić posługę na świeżym powietrzu. – Policjanci nie dali się sprowokować, zachowali się, mówiąc kolokwialnie, daleko taktownie. Powstała notatka, jest ona w tej chwili na komisariacie, jest procedowana – dodał.

Czytaj też:
Koronawirus w parafii. Wierni powinni skontaktować się z sanepidem

Źródło: Gazeta.pl / Wirtualna Polska