Rotfeld: Ukraina nie jest w centrum polityki światowej

Rotfeld: Ukraina nie jest w centrum polityki światowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Adam Daniel Rotfeld (fot.Wprost)
Adam Daniel Rotfeld, były minister spraw zagranicznych, w rozmowie z TOK FM skomentował bieżącą sytuację na Ukrainie oraz możliwe warianty wydarzeń. Pozytywnie ocenił też misję Radosława Sikorskiego.
– Pierwszym sukcesem było to, że definitywnie przerwano przelew krwi. Druga sprawa to wyjście na wolność Julii Tymoszenko, które zmieniło rozkład sił na scenie politycznej. Nie byłoby Julii Tymoszenko na wolności, gdyby nie było ugody. Ostatni powód - wreszcie świat i Unia Europejska uznały sprawy ukraińskie za priorytet – powiedział. – Na samej Ukrainie od kilku lat funkcjonuje błędne przekonanie, że Ukraina jest w centrum zainteresowania polityki światowej. A nie jest. Są dwa państwa, dla których ona ma znaczenie kluczowe. To Polska i Rosja. Jeśli gdzieś istnieje fundamentalny konflikt interesów między Polską a Rosją, to on dotyczy właśnie Ukrainy. Po tym, co się wydarzyło, na plan pierwszy wysuwa się zapewnienie Ukrainie zewnętrznych gwarancji integralności terytorialnej – dodał.

Rotfeld odniósł się również do pogłosek, sugerujących o możliwości podziału Ukrainy. Mówi się, że tendencje separatystyczne wygasają, jednak zdaniem byłego szefa MSZ „takie przekonanie panuje głównie na Ukrainie”. Z kolei w Rosji, „gdy się słucha audycji telewizyjnych, ma się wrażenie psychologicznego przygotowania do podziału Ukrainy”. Rotfeld nie wykluczył, że próbuje się wykorzystać telewizję jako broń w toczącej się „wojnie psychologicznej”. Rosja chce w ten sposób zastraszyć Ukraińców: „jeśli zaczniecie oddalać się od nas, to nieuchronnie doprowadzicie do podziału Ukrainy”. W ocenie Rotfelda podział tego kraju jest jednak mało prawdopodobny, a działania, które należy podjąć w najbliższym czasie, powinny przede wszystkim skupić się na tym, „aby taki scenariusz stał się absolutnie niemożliwy”.

– Można pod auspicjami OBWE utworzyć grupę kontaktową z udziałem Ukrainy, Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Rosji, która by potwierdziła przyjęte zobowiązania. To najprostsze rozwiązanie. Dziś OBWE przewodniczy Szwajcaria, która chętnie by się tej roli podjęła. Nie mniej istotne jest to, żeby wszystkie strony znalazły wyjście z zachowaniem twarzy. Tego typu ciche porozumienie potwierdzałoby integralność terytorialną Ukrainy – stwierdził Rotfeld.

Polityk skomentował również głosy obawy przed nacjonalizmem ukraińskim. – To część wojny psychologicznej. W rosyjskiej telewizji to główny wątek. Rysuje się obraz, jakbyśmy się cofnęli o 70 lat, do dywizji SS Galizien, banderowskich band. To wszystko jest terminologią, która powróciła z ogromną siłą. Nacjonalizm występuje o wiele silniej na Ukrainie zachodniej niż centralnej czy wschodniej, ale to nie jest ta siła, która zmienia Ukrainę. Zmieniają ją ci, którzy chcą reform i zbliżenia do Europy – wyjaśnił.

Na koniec Rotfeld przestrzegł jednak przed lekceważeniem nacjonalizmu. Stwierdził, że „wielu miejscach na świecie narasta fala populizmu połączonego z nacjonalizmem”. – Gdy ludzie nie mają programu konstruktywnego, uciekają się do programu wynikającego z kompleksów, obrony własnej tożsamości. Efekt jest taki, że nacjonalizm jest bardziej widoczny. Trzeci element to działalność prowokatorów, których jest bardzo wielu. Są inspirowani z różnych stron i nadają temu nacjonalizmowi większe znaczenie, niż on w tej chwili ma na Ukrainie. Mam nadzieję, że zostanie zepchnięty na margines, jak to było do tej pory – podsumował.

kl, TOK FM