Kamiński: Ktoś przekazał akta i wykorzystał tę barwną postać

Kamiński: Ktoś przekazał akta i wykorzystał tę barwną postać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Kamiński (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Mariusz Kamiński, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a obecnie poseł i wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości na antenie TVN24 ocenił, że "prawdopodobnie ktoś przekazał Zbigniewowi S. sfotografowane akta z afery podsłuchowej i użył go oraz jego względnej popularności w internecie, żeby rozpowszechnić te dokumenty".
W przekonaniu polityka mamy do czynienia z przestępstwem, ponieważ bez zgody śledczych nie można ujawniać akt śledztwa, ale w tym samym czasie działania prokuratorów są "chaotyczne". - Cały dzień pan S. brylował w mediach, wypowiadał się, zwoływał konferencje prasowe. Potem wieczorem pan prokurator generalny występuje w programie TVN24, gdzie jest pytany, dlaczego pan S. nie został zatrzymany. I nagle godzinę później dowiadujemy się, że pan S. został zatrzymany i postawiono mu zarzuty - mówił Kamiński.

- Co w takim razie prokuratura robiła przez cały dzień? (...) Widać nieporadność i brak powagi w jej zachowaniu - pytał wiceszef PiS. Dodał, że trudno przesądzić, jaki był cel osoby, która doprowadziła do upublicznienia akt ze śledztwa. - To jest temat zastępczy. Istotą całej tej afery jest to, co jest na nagranych rozmowach i to, w jaki sposób prokuratura wyjaśnia tę sprawę - stwierdził Kamiński.

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dotyczy ono podejrzenia bezprawnego upublicznienia informacji z postępowania praskiej prokuratury, a nie wycieku materiałów z akt sprawy.

Przypomnijmy, Zbigniew Stonoga, biznesmen z Warszawy, który zasłynął w internecie, gdy zaczął walkę z Urzędem Skarbowym, opublikował w sieci tomy akt śledztwa ws. afery podsłuchowej. Nie są one w żadnym zakresie ocenzurowane i zawierają m.in. dane osobowe podejrzanych, świadków, funkcjonariuszy i poszkodowanych.Stonoga został 9 czerwca wieczorem aresztowany, doprowadzony do prokuratury gdzie usłyszał zarzuty i zatrzymano mu paszport, a następnie zwolniony.

TVN24.pl