Recenzja RoboCop: Rogue City. Polskie studio udanie nawiązało do filmowego pierwowzoru

Dodano:
RoboCop: Rogue City
RoboCop: Rogue City od polskiego studia Teyon to udane przeniesienie atmosfery filmowego oryginału do świata gier wideo. I choć początki tej przygody mogą być odrobinę toporne, to z czasem okazuje się, że mamy tu do czynienia z solidnym przedstawicielem gatunku strzelanek akcji.

RoboCop: Rogue City to najnowsza produkcja krakowskiego studia Teyon, dla którego była to kolejna próba zmierzenia się z kultową, choć nieco już zapomnianą filmową licencją. Studio ma na swoim koncie przede wszystkim całkiem niezłego Terminatora: Resistance, którym pokazało, że mimo dość niewielkiego – przynajmniej w porównaniu do wielu zachodnich studiów deweloperskich – budżetu potrafi robić dobre gry. Takie, które czerpią to, co najlepsze z filmowych odpowiedników i oferują rozgrywkę może nie na najwyższym, ale zawsze przyzwoitym poziomie.

RoboCop: Rogue City pierwsze wrażenie robi średnie

Przyznam szczerze, że w pierwszych chwilach od growego RoboCopa nieco się odbiłem. I choć jestem osobą, która wychowała się w latach 90., a więc doskonale pamiętam czasy świetności filmowego pierwowzoru, to jednak w przypadku gier wideo na pierwszym miejscu stawiam nie sentyment do czasów słusznie minionych, ale rozgrywkę samą w sobie. A ta z początku wydała mi się jakaś taka… drewniana.

Statyczne scenki przerywnikowe, słaba pod względem technicznym oprawa graficzna i niezbyt dynamiczne sterowanie wyraźnie przypominały mi o tym, że mam tu do czynienia z produkcją o przeciętnym budżecie. Dobrych i bardzo dobrych gier wychodzi natomiast obecnie tyle, że na przeciętne zwyczajnie szkoda czasu. Grałem jednak dalej, bo pomyślałem sobie: to przecież RoboCop, nie może tu być przecież zbyt dynamicznie, bo bohaterem jest tu gliniarz zakuty w zbroję (główny bohater porusza się w charakterystyczny, robotyczny sposób). Postanowiłem nie spisywać tego tytułu na straty.

RoboCop: Rogue City

Pograłem chwilę dłużej i po czasie zrozumiałem po prostu, z czym mam tu do czynienia – przede wszystkim z wirtualnym hołdem dla fanów filmów. Pomyślałem wtedy, że polskim twórcom wypada po prostu dać szansę. Grałem więc dalej, pozwoliłem rozwinąć się historii, lepiej zrozumiałem założenia twórców… Dałem szansę i tego nie pożałowałem.

Po niespełna 10 godzinach spędzonych z grą (tyle mniej więcej zajęło mi dotarcie do napisów końcowych) wiem już, że RoboCop: Rogue City to gra, która ma po prostu dawać frajdę.

Strzelanie do przeciwników wypada tu naprawdę dobrze – jest intensywne, mocne i efektowne. Przez całą grę prujemy tu w zasadzie wyłącznie z jednego typu broni: kultowego dla fanów filmu automatycznego pistoletu Auto 9, który w grze jest po prostu narzędziem masowej zagłady. Naprawdę nie ma tu potrzeby podnosić karabinów wypadających z poległych wrogów, bo głowy przeciwników w wystarczającym stopniu eksplodują tu od mocy wspomnianego Auto 9.

Strzelaj, zabijaj, wykonuj obowiązki, kwestionuj rozkazy

W RoboCop: Rogue City trafiamy do świata o półotwartej strukturze, by wykonywać tu naprzemiennie misje główne oraz poboczne. W tych pierwszych dzieje się najwięcej – to tu stawiamy czoła dziesiątkom (niestety dość powtarzalnych) przeciwników i prowadzimy nieustanny ogień z Auto 9, niszcząc przy tym wybrane elementy otoczenia i w dynamiczny sposób pokonując kolejne przeszkody rzucane nam pod nogi.

Pod względem fabularnym mamy do czynienia z wydarzeniami, które w luźny sposób bazują na historii znanej z trzech filmów o RoboCopie. Niejednokrotnie przyjdzie nam tu więc sprzeciwić się woli naszych przełożonych, by w wirtualnym świecie sprawiedliwości stało się zadość. Typowe kino akcji, tyle że w grze wideo.

RoboCop: Rogue City

Twórcy ze studia Teyon nie zapomnieli jednak o tym, że RoboCop to nie tylko zbuntowany robo-glina, ale również przykładny stróż prawa. Dlatego misje poboczne polegają tu głównie na rozwiązywaniu prozaicznych problemów obywateli, czy wykonywaniu typowej policyjnej roboty, takiej jak chociażby wystawianie mandatów źle zaparkowanym samochodom. Naprawdę, by ukończyć grę na 100 proc., przyjdzie wam wystawić niejeden mandat.

Ot, zwyczajna proza życia zwykłego policjanta. Misje główne i poboczne dobrze się wzajemnie uzupełniają, gwarantując rozgrywkę prowadzoną w odpowiednim tempie i z dobrze rozłożonymi akcentami.

Składam wniosek o podwyżkę dla projektantów poziomów

Tym, co w RoboCop: Rogue City w największym stopniu skradło jednak moje serce, są projekty plansz i poziomów, które przychodzi nam odwiedzać w grze. Jeśli chodzi o PlayStation 5, na którym grałem, to naprawdę widać tu, że gra jest uruchomiona na bardzo mocnym sprzęcie.

RoboCop: Rogue City

Projekty otoczenia zostały wykonane z ogromną dbałością o szczegóły, są dopracowane z niebywałym wręcz pietyzmem, a co najważniejsze – bardzo wiernie przekazują filmową atmosferę. Bardzo dobrze, że w przypadku oprawy graficznej dominuje stonowana paleta kolorów, która rewelacyjnie oddaje charakterystyczny brud świata opanowanego przez groźnych przestępców i skorumpowanych polityków.

Ponadprzeciętny średniak prosto z Polski

RoboCop: Rogue City nie jest grą z najwyższej półki i co do tego nie ma się co oszukiwać. Brakuje tu ogólnego rozmachu znanego z gier o wysokim budżecie, co szczególnie widoczne jest w dość statycznych scenkach przerywnikowych. Przeciwnicy, do których strzelamy nie grzeszą też inteligencją, a gdy na ekranie pojawia się ich więcej, animacja potrafi chrupnąć i robi się odrobinę nieprzyjemnie.

Te niedociągnięcia nie zmieniają jednak faktu, że w RoboCopa: Rogue City od krakowskiego studia Teyon od początku do końca gra się po prostu przyjemnie. Gra jest efektowna i mimo wszystko dobrze oddaje ogólną atmosferę historii o robotycznym policjancie. Dla fanów filmowego pierwowzoru jest to oczywiście pozycja obowiązkowa i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Wszyscy inni mogą spróbować, a powinni otrzymać od tej gry dokładnie to, czego można się po niej spodziewać.

OCENA: 6/10

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...