Jest nowa ustawa refundacyjna. Czy będą kłopoty w aptekach?
Dodano:
Najbliższe dni pokażą, na ile nowe prawo utrudni życie pacjentom i czy nie doprowadzi do ogromnych perturbacji na rynku leków.
W sylwestra na temat nowej ustawy refundacyjnej oraz problemów związanych z jej wprowadzaniem zabrał głos premier Donald Tusk. O możliwych kłopotach magazyn 'Bloomberg Businessweek Polska' oraz newsletter Businesstoday.pl pisały już na początku listopada. Już wtedy było bowiem wiadomo, że opieszałość urzędników może po 1 stycznia doprowadzić do zapaści na rynku leków.
? Nie wszystko się udało, ale dla nas najważniejsze było, by miliardy, które państwo przeznacza na refundację, służyły pacjentom, a nie koncernom czy aptekom ? stwierdził szef rządu.
Przyznał, że przynajmniej pod względem informacyjnym nie wszystko udało się sprawnie przeprowadzić i przygotować. Proces wprowadzania nowych przepisów będzie więc wymagać korekt, o których na dniach premier będzie rozmawiał z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem. Do chorych zaapelował jednak, by nie poddawali się panice, a tych, którzy na zmianie ustawy ucierpieli, przeprosił.
? To skomplikowana operacja. Jest mi przykro z powodu tego zamieszania, ale w przygniatającej większości jest ono efektem działań tych, którzy nie chcą korzystnych dla pacjenta zmian na liście refundacyjnej. To zamieszanie ma być środkiem nacisku na rząd, by zmienił listę pod dyktando koncernów, by te mogły zarabiać bez żadnych limitów ? wyjaśnił premier.
Już wiadomo, że w aptekach nie obejdzie się bez kłopotów. I to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, przed Nowym Rokiem nie wszystkie apteki podpisały z Narodowym Funduszem Zdrowia umowy na sprzedaż leków refundowanych. W około 20 proc. aptek nie będzie ich można kupić ze zniżką. Po drugie, nasila się protest lekarzy, którzy chcą zmian w przepisach i zaczęli wystawiać recepty z pieczątką 'refundacja do decyzji NFZ'. Takie recepty apteki prawdopodobnie też będą realizować jedynie za pełną odpłatnością, a lekarze w połowie stycznia mają podjąć decyzję dotyczącą dalszych protestów.
W najbliższych dniach decyzje takie podejmować mają też aptekarze. Część z nich zapowiada, że jeśli w przepisach nie zostaną wprowadzone postulowane przez nich zmiany, zaczną wypowiadać umowy na dystrybucję leków z państwową dopłatą.
? Nie wszystko się udało, ale dla nas najważniejsze było, by miliardy, które państwo przeznacza na refundację, służyły pacjentom, a nie koncernom czy aptekom ? stwierdził szef rządu.
Przyznał, że przynajmniej pod względem informacyjnym nie wszystko udało się sprawnie przeprowadzić i przygotować. Proces wprowadzania nowych przepisów będzie więc wymagać korekt, o których na dniach premier będzie rozmawiał z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem. Do chorych zaapelował jednak, by nie poddawali się panice, a tych, którzy na zmianie ustawy ucierpieli, przeprosił.
? To skomplikowana operacja. Jest mi przykro z powodu tego zamieszania, ale w przygniatającej większości jest ono efektem działań tych, którzy nie chcą korzystnych dla pacjenta zmian na liście refundacyjnej. To zamieszanie ma być środkiem nacisku na rząd, by zmienił listę pod dyktando koncernów, by te mogły zarabiać bez żadnych limitów ? wyjaśnił premier.
Już wiadomo, że w aptekach nie obejdzie się bez kłopotów. I to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, przed Nowym Rokiem nie wszystkie apteki podpisały z Narodowym Funduszem Zdrowia umowy na sprzedaż leków refundowanych. W około 20 proc. aptek nie będzie ich można kupić ze zniżką. Po drugie, nasila się protest lekarzy, którzy chcą zmian w przepisach i zaczęli wystawiać recepty z pieczątką 'refundacja do decyzji NFZ'. Takie recepty apteki prawdopodobnie też będą realizować jedynie za pełną odpłatnością, a lekarze w połowie stycznia mają podjąć decyzję dotyczącą dalszych protestów.
W najbliższych dniach decyzje takie podejmować mają też aptekarze. Część z nich zapowiada, że jeśli w przepisach nie zostaną wprowadzone postulowane przez nich zmiany, zaczną wypowiadać umowy na dystrybucję leków z państwową dopłatą.