Kto przejmie Lotos, czyli odgrzewanie kotletów

Dodano:
Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw. Archiwum
Ani PGNiG, ani Orlen nie wydają się właściwymi kandydatami do przejęcia Lotosu. Te propozycje uważam za dowód braku rządowej recepty na to, co robić, albo za grę na czas uważa Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw.
Nowy minister skarbu odgrzewa stary pomysł ? strategicznego inwestora dla Lotosu będzie szukał w Polsce. Lista potencjalnych inwestorów jest bardzo krótka. Znajdują się na niej tylko PKN Orlen i PGNiG. Czy po ewentualnym przejęciu państwowego pakietu 53 proc. akcji Lotosu przez którąś z tych firm powstanie prawdziwy potężny koncern naftowy?

Mladen Petrov: Minister Mikołaj Budzanowski wraca do dawnych scenariuszy w sprawie Lotosu...

Andrzej Szczęśniak: To są chybione scenariusze i już kilka razy zostały negatywnie zweryfikowane i odrzucone. Ani jedna, ani druga spółka nie ma wystarczających aktywów, by sprostać finansowym wyzwaniom stojącym przed Lotosem. Już samo to ucina te pomysły. Strategicznie nie ma większych synergii między spółką z sektora utilities, ku której zmierza PGNiG, a przerobem ropy Lotosu. Te propozycje to dowód na brak rządowej recepty na to wyzwanie.

Jaki inwestor jest potrzebny Lotosowi?

Lotosowi potrzebny jest inwestor branżowy ? zintegrowana kompania naftowa ? od wydobycia, przez przerób, po sprzedaż detaliczną. Dlatego nie nadaje się Orlen, który już dzisiaj jest zbytnio wyeksponowany na ryzyka rafineryjne, za które boleśnie ostatnio zapłacił Petroplus. Lotosowi potrzebny jest poza tym inwestor z głębokimi kieszeniami, bo ta firma potrzebuje gotówki. Orlen ani PGNiG nie zapewnią jej tego w wystarczającym stopniu. W Polsce z całą pewnością nie ma odpowiedniego kandydata.

Może więc inwestor z regionu?

W takiej grze mogli uczestniczyć potencjalni gracze z zagranicy ? najbliżsi zainteresowani to Rosjanie. Jednak w Polsce jest to politycznie niemożliwe. Otrzymali wystarczająco mocny sygnał i dlatego nawet nie zgłosili się do przetargu.

Problem w tym, że obecnie w Europie nie ma nikogo innego. Europejskie rafinerie są zamykane, a węgierski MOL boryka się z podobnymi problemami. Idąc dalej, są inwestorzy egzotyczni, jak Hindusi, którzy stawiają pierwsze kroki na Zachodzie, ale nie wiadomo, czy zostaną dobrze przyjęci, nie brakuje też protestów ? to inna kultura biznesowa. Nie wiem, czy oni byliby zainteresowani tak małym rynkiem jak Polska, w dodatku o dużym ryzyku nieprzewidywalnych decyzji politycznych.

A czy sami zainteresowani, Orlen lub PGNiG, w ogóle chcą Lotosu?

Orlen tak, gorzej w drugą stronę. Lotos nie chce podporządkowania się Orlenowi. Pamiętamy jeszcze pomysł przeprowadzenia tej fuzji w taki sposób, że formalnie to Lotos miał kupować Orlen, a nie odwrotnie. Ambicje menedżerów są tu istotne i mogą być realną przeszkodą. Nie lekceważmy też siły lokalnych polityków z Trójmiasta, którzy wcześniej blokowali takie pomysły. I nie zapominajmy o ryzyku monopolu ? tego na polskim rynku nie uda się stworzyć, czego dowiodła sprawa Energi.
Pan minister Budzanowski może nie znać tych głębszych uwarunkowań branży naftowej. Albo takie projekty są z jego strony grą na czas. Jest mało prawdopodobne, żeby którykolwiek z tych scenariuszy został zrealizowany. A jeśli nawet, skutki mogą być nieciekawe.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...