Koniec recesji w Europie
Gospodarka odbija się od dna. Dane o PKB dla Polski pokazują, że dołek jest już za nami, a najbliższe kwartały powinny charakteryzować się ożywieniem. Również w Niemczech i we Francji odnotowano wzrost PKB, co pokazuje, że gospodarka rusza w całej Unii Europejskiej. Czy jest się z czego cieszyć?
Polskie PKB wzrosło realnie o 0,4 proc. w ujęciu kwartalnym i o 1,1 proc. w ujęciu rocznym. Niemiecka gospodarka odnotowała wzrost na poziomie 0,7 proc., co jest najwyższym odczytem od początku 2012 roku. Pozytywnie zaskoczył także wynik Francji, której gospodarka urosła o 0,5 proc. Tak dobrych danych nie odnotowano w tym kraju od ponad dwóch lat.
Dzięki wynikom dwóch największych gospodarek eurolandu strefa wspólnej waluty jako całość wyszła z blisko dwuletniej recesji. Europę najprawdopodobniej czeka kilka kwartałów wzrostu PKB w granicach 1-2 proc. rdr. Jednak to wciąż jest bardziej charakterystyczne raczej dla okresu stagnacji niż ożywienia.
Koniec najdłuższej recesji w UE
Najwyższym, bo ponad 4-procentowym wzrostem PKB, mogą pochwalić się Litwini i Łotysze. Najgorzej jest na Cyprze i w Grecji. Te dwie gospodarki skurczyły się odpowiednio o 5,2 proc. i 4,6 proc. W całej UE PKB kwartalnie wzrosło 0,3 proc. Dla porównania gospodarka USA wzrosła 0,4 proc. Oznacza to koniec najdłuższej recesji w UE.
Niestety w dalszym ciągu nie został rozwiązany kryzys nadmiernego zadłużenia wynikający ze zbyt dużych wydatków socjalnych w większości krajów Unii Europejskiej. Dług publiczny Francji przekracza 90% proc. PKB, co przekłada się na ponad 1,8 biliona euro. Francuzi tego problemu nie rozwiążą wzrostem na poziomie 0,5 proc.
Polska uniknęła formalnej recesji m.in. dzięki dobrym wynikom handlu zagranicznego. Jednak nie należy popadać w euforię. Istnieją uzasadnione obawy o wzrost inflacji. Ponadto to wciąż zbyt niski wzrost, by liczyć na redukcję bezrobocia przekonuje Krzysztof Kolany, Główny Analityk Bankier.pl.
Wzrost gospodarczy to realny zysk Kowalskiego
Na poprawę koniunktury wskazywało już kilka czynników m.in. pozytywne odczyty PMI, niska inflacja oraz rekordowo niskie stopy procentowe. Do tego należy dodać dobrą kondycję polskiego sektora bankowego oraz zmniejszenie średniego zadłużenia Polaków. Było ono nieznaczne, ale pokazuje, że coraz lepiej radzimy sobie z zarządzaniem finansami osobistymi.
Gdy gospodarka rośnie, zwykle spada bezrobocie i rośnie zatrudnienie. To w naturalny sposób wywołuje wzrost płac, zwłaszcza w sektorze prywatnym. Kłopot w tym, że pracodawcy dają podwyżki z opóźnieniem. Słowem, ożywienie gospodarcze realnie odczujemy dopiero za kilka miesięcy, gdy przedsiębiorstwa pochwalą się dobrymi wynikami. Nie liczmy na gigantyczne podwyżki, ale powinny być one odczuwalne dodaje Łukasz Piechowiak, Główny Ekonomista Bankier.pl.