Polski pomysł na sukces – jak marka Kinderkraft zdobywa europejskie rynki
Artykuł sponsorowany

Polski pomysł na sukces – jak marka Kinderkraft zdobywa europejskie rynki

Leszek Krysieniel, CEO w 4KRAFT, właściciela marki Kinderkraft i Kiddy
Leszek Krysieniel, CEO w 4KRAFT, właściciela marki Kinderkraft i KiddyŹródło:Materiały partnera
Kinderkraft od 10 lat prężnie rozwija się w branży produktów dziecięcych, podbijając światowe rynki. Wózki, foteliki dziecięce czy krzesełka dla maluchów cieszą się popularnością w blisko 70 krajach świata. Dowód? Ponad 8 milionów zadowolonych klientów i uznanie międzynarodowych instytucji za jakość, bezpieczeństwo i funkcjonalność artykułów dla dzieci. O recepcie na sukces i dalszych kierunkach rozwoju firmy opowiada Leszek Krysieniel, CEO 4Kraft, właściciela marki Kinderkraft i Kiddy.

W czasie epidemii wiele firm upadło, ale są i takie, które umocniły się na rynku. Jaka jest pana recepta na sukces?

Od początku działalności, czyli od 2010 roku, nastawialiśmy się na budowanie sprzedaży w kanale internetowym i robiliśmy to w momencie, gdy większość konkurencji traktowała e-commerce jako coś gorszego, kanał, w którym nie ma dobrej oferty. Patrzyliśmy na trendy, wiedzieliśmy, że handel w sieci będzie się rozwijać i w przyszłości na tym zyskamy. Podczas pandemii wiele firm zrozumiało, że Internet jest jedynym miejscem, w którym można prowadzić efektywną sprzedaż, więc zaczęło tam stawiać swoje pierwsze kroki. Nasza firma natomiast była w tym kanale już dobrze osadzona i potrafiła się w nim płynnie poruszać.

Za każdym dobrze prosperującym biznesem stoją fachowcy. Jak wygląda to u was?

Zbudowaliśmy kompetentny zespół ludzi, którzy chcą się uczyć. Postawiliśmy też na jakość obsługi klientów, którzy mogą się z nami, jako producentem, łatwo skontaktować. W ten sposób szybko udaje nam się rozwiązać dany problem, odpowiedzieć na wszelkie pytania dotyczące określonego produktu. W przypadku zakupu przez Internet, gdy nie możemy osobiście o coś zapytać, to bardzo ważne.

Producentów artykułów dziecięcych jest wielu na rynku. Jak się wyróżnić w tej branży i sprawić, by ludzie sięgnęli właśnie po wasze produkty?

Nie można sobie pozwolić na kompromisy, szukanie łatwiejszych rozwiązań. Kluczowe jest to, aby oferować produkt, z którego możemy być dumni. To jest kwestia dbałości o jego jakość, ale także o odpowiedni marketing. Zbudowaliśmy standardy warte do naśladowania nie tylko przez mniejsze polskie firmy, ale i światowych liderów.

Wysoko stawiamy też poprzeczkę w zakresie bezpieczeństwa – oferujemy możliwość wydłużenia gwarancji produktów do 10 lat oraz program „Bezpieczny fotelik”, pozwalający na bezpłatną wymianę produktu w razie jego udziału w wypadku samochodowym. To komunikaty budujące naszą jakość i bezpieczeństwo w oczach klientów.

Szukamy też różnych rozwiązań ułatwiających codzienność rodziców i dzieci. Z tego powodu m. in. uzupełniamy klasyczne instrukcje łatwymi w odbiorze filmikami funkcyjnymi, dostępnymi w Internecie po to, aby klienci mogli szybko zmontować produkty i z nich korzystać.

Wasze artykuły są sprzedawane w około 70 krajach świata. W jaki sposób udało się wam tam dotrzeć?

Budowaliśmy strukturę sprzedaży w oparciu o różne strategie, dostosowane do każdego rynku. Ważne jest, by słuchać lokalnych partnerów, wiedzieć, czego oczekują, budując sprzedaż na danym rynku. Często wielkie koncerny wchodzą do innego kraju, narzucając swoje sposoby funkcjonowania, które nie zawsze przynoszą pożądany efekt. My rozwijamy się dynamicznie, ponieważ staramy się zrozumieć specyfikę każdego kraju, w którym funkcjonujemy. Dzięki temu, działając np. w Chinach, osiągamy lepsze wyniki niż działające od dekad przedsiębiorstwa z USA, ponieważ staramy się zrozumieć charakterystykę krajów azjatyckich.

Ogromnym sukcesem Kinderkraft było przejęcie znanej niemieckiej firmy Kiddy. Jak do tego doszło?

Nasza główna marka Kinderkraft należy do segmentu popularnego, oferujemy najwyższą jakość w atrakcyjnej cenie. Natomiast myśląc o rozwoju firmy, czuliśmy, że możemy zagospodarować segment premium – artykuły dla klientów, którzy chcą mieć produkt z najwyższej półki. Nadarzyła się okazja, ponieważ wskutek błędów zarządczych poprzednich właścicieli, firma popadła w olbrzymie kłopoty finansowe. Zacząłem szukać kontaktu do właścicieli i sondować, czy będzie szansa nabycia spółki, która istniała na rynku przez 50 lat. To marka znana i ceniona na całym świecie.

Proces jej przejęcia był skomplikowany?

Tak, zwłaszcza od strony prawnej. Przez półtora roku prowadziliśmy rozmowy z właścicielami, wierzycielami, syndykiem, aby to jakoś poskładać. Udało się przejąć aktywa i pod zarządem polskim, wykorzystując know-how i wiedzę inżynierów z Niemiec, będziemy kontynuować ponowne uruchomienie produkcji. Chcemy tworzyć nowe produkty, które będziemy pod tą marką wprowadzać na rynek w kolejnych latach.

W którym kierunku chcecie dalej podążać, by umacniać pozycję na światowych rynkach?

Z jednej strony zależy nam na dalszym rozwijaniu portfolio firmy, z drugiej – chcemy zdobywać nowe rynki i rozszerzać obecność na tych, na których już jesteśmy. Poza Chinami, z którymi dynamicznie współpracujemy od czterech lat, w tym roku otwieramy centrum logistyczne w USA. Przed nami wiele wyzwań również w kwestii organizacyjnej. W ciągu półtora roku zatrudnienie w naszej firmie wzrosło dwukrotnie – ze stu do dwustu osób. Chcemy, aby ta dobra atmosfera dalej się utrzymywała, mimo rozbudowania struktury firmy. To ogromne wyzwanie, rzecz bowiem w tym, by nie skupiać się tylko na zyskach, ale też na tym, by umożliwiać tym fantastycznym ludziom, którzy naszą firmę tworzą, warunki do rozwoju i poszerzenia swoich umiejętności. To właśnie zespół jest naszą ogromną siłą.

Materiały partnera

Kilka tygodni temu marka Kinderkraft nawiązała współpracę z organizacją UNICEF Polska. Na czym polega ta inicjatywa?

Hasłem przewodnim Kinderkraft jest „Easy with kids”. Nasza marka rozumie to przesłanie szeroko – chcemy nie tylko oferować produkty spełniające to założenie, ale też sprawić, by dzieciom żyło się jak najlepiej. By miały lepsze warunki do życia i nauki. Zwłaszcza wtedy, gdy ich obecna sytuacja jest trudna i wymagająca pomocy. Kinderkraft wraz z UNICEF Polska postanowiły połączyć siły, aby zapewnić dostęp do edukacji dzieciom z dotkniętego cyklonami Mozambiku. Dzięki naszemu partnerstwu, UNICEF postawi 6 namiotów do nauki tymczasowej, odbuduje 2 szkoły, a także zainstaluje 2 pompy wodne, dostarczające wodę dla lokalnej społeczności. To projekty, które dają ogromną satysfakcję, bo możemy pomóc tysiącom dzieci, zmieniać ich życie na lepsze.

Ostatnio w Internecie pojawił się pierwszy odcinek Waszego serialu, angażującego ekspertów oraz znanych rodziców do tego, by opowiedzieli w przystępny sposób, jak przygotować się do przyjścia na świat dziecka.

Przyjście na świat dziecka jest dla rodziców sporym wyzwaniem. Sam o tym wiem, ponieważ jestem tatą. Zwłaszcza podczas pierwszej ciąży pojawia się wiele pytań, zarówno po stronie przyszłych mam jak ojców. Nasza marka chce towarzyszyć rodzicom w tym okresie, dając im profesjonalną poradę podaną w przystępny sposób. Tak narodziła się inicjatywa serialu „Niebła(c)he rozmowy o rodzicielstwie”. W kolejnych odcinkach serialu dostępnego w Internecie przeprowadzimy rodziców przez wszystkie etapy ciąży, dostarczając im zarówno treści medycznych, rekomendacji psychologa czy rehabilitanta, jak i najlepszych rad od znanych i lubianych rodziców, takich jak Wojtek Błach, Małgosia Socha czy Agnieszka Hyży.

Przez lata otrzymaliście wiele wyróżnień i certyfikatów. Które są dla was najważniejsze?

To efekt tego, o czym mówiłem na początku. Oferujemy klientom najlepsze rozwiązania w bardzo dobrej cenie. Czasami może się wydawać, że atrakcyjna cena budzi wątpliwości u wielu klientów, ale wbrew pozorom rynek produktów masowych często wymaga wyższej jakości, niż w przypadku dóbr luksusowych. Przy dużych wolumenach sprzedażowych nie możemy sobie pozwolić na błąd. Musimy być pewni, że każdy produkt spełnia restrykcyjne wymagania jakościowe. Współpracujemy z najlepszymi na świecie fabrykami, co potwierdzają niezależni eksperci np. z rynku niemieckiego, który jest naszym głównym rynkiem sprzedażowym, ale także z angielskiego, francuskiego, chińskiego czy polskiego. Dzięki temu uzyskujemy jakość potwierdzoną zarówno certyfikatami ADAC, Stiftung Warentest, ÖAMTC, jak i regularnie zdobywane nagrody rodziców z rynku brytyjskiego czy polskiego. W naszej branży jesteśmy jedną z najczęściej nagradzanych firmy w Polsce.

To dowód na to, że w polskich przedsiębiorcach jest siła i możemy z powodzeniem konkurować z innymi państwami na zagranicznych rynkach?

Coraz więcej polskich firm już o tym wie i zaczyna działać w tym kierunku, co mnie ogromnie cieszy. Prowadząc biznes powinniśmy pamiętać o tym, że to nie Polska, a cała Unia Europejska jest naszym lokalnym rynkiem. Dzięki dostępowi do wspólnego rynku, możemy swobodnie rozwijać sprzedaż w Europie. Poza barierą językową, wiele nas nie różni w prowadzeniu działalności od innych krajów.

Kiedyś to zagraniczny kapitał przejmował polskie firmy, teraz – jak widać na przykładzie 4Kraft– działa to w dwie strony.

Dawniej wynikało to z dysproporcji w kwestii zasobów finansowych np. polskich i niemieckich przedsiębiorców. Ale doganiamy kraje najbardziej rozwinięte. Przez ostatnie 30 lat stopniowo nadrabialiśmy zaległości, Polakom udało się zbudować firmy, które mogą konkurować na światowych rynkach. Jeśli mamy dobry pomysł i produkt, a jednocześnie możemy dostarczać artykuł w lepszej cenie – bo koszty pracy u nas są wciąż niższe niż np. w Niemczech – możemy to z powodzeniem wykorzystać.