Komentarze na temat właściwego stosowania product placement przewijają się cyklicznie w branżowej prasie i portalach. Zazwyczaj utrzymane są one w tonie głębokiej dezaprobaty wobec sposobu stosowania tego narzędzia na polskim rynku zarzuca się przede wszystkim oczywistość, brak subtelności i nachalność. Czy aby jednak na pewno istnieje jedna słuszna droga?
Krytyczne podejście do rodzimego product placement przejawiają nie tylko specjaliści w dziedzinie reklamy, marketingu i PR, ale również niektórzy odbiorcy niezwiązani z branżą promocyjną. Wynikać to może z większej świadomości konsumentów dotyczącej procesów, które określają kształt współczesnych strategii komunikacyjnych. W dobie nowych mediów, podstawowa edukacja na temat tychże nie wymaga już specjalistycznych studiów ani szkoleń. W efekcie, klasyczne sposoby dotarcia do odbiorców nie działają już równie dobrze jak dawniej. Ten nowy typ konsumenta, określony mianem prosumenta (profesjonalnego konsumenta) jest bardziej krytyczny, szybciej się nudzi. Czy warto jednak sprowadzać wszystkich odbiorców do jednego mianownika?
Jeśli chcemy stworzyć skuteczną strategię, nie należy na pewno generalizować, a zamiast tego dokładnie poznać preferencje naszych odbiorców. komentuje Anna Kukawska, PR & Event Manager GRUPA365 NET. Oczywiście, w przypadku młodszej widowni, lokowanie produktu powinno odbywać się w sposób jak najbardziej subtelny, naturalny.
Sceny z filmów, czy seriali nie powinny stawać się takimi samymi komunikatami, które często wręcz nużą konsumentów w trakcie bloków reklamowych. Pokolenie prosumentów jest bowiem od dziecka przyzwyczajone do krzykliwych i kolorowych treści, żeby więc je zainteresować, należy zaproponować coś nowego, zapominając o utartych szlakach. Jednak nastolatki i młodzi dorośli nie stanowią całości rynku. Czy tak samo powinniśmy traktować starszych odbiorców?
Na pewno seniorzy nie są aż tak sceptyczni w stosunku do dawnych metod komunikacji jak młodsze pokolenie. Ledwo dostrzegalne elementy często mogą umknąć ich uwadze, co przełoży się z pewnością na zyski reklamodawcy. Zanim zaczniemy krytykować metody stosowania product placement, powinniśmy najpierw zastanowić się, czy na pewno stanowimy grupę docelową takiego konkretnego komunikatu.
Jak łatwo się domyślić, wszystko sprowadza się zatem do bilansu zysków i strat, z którego specjaliści od planowania strategii muszą sobie zdawać sprawę przed przystąpieniem do realizacji. Może się zdarzyć tak, że wszystkie założenia, które spełniają nasze osobiste wymagania, nie sprawdzą się w przypadku innych osób. To, co przekonuje nas osobiście, niekoniecznie musi przekonać tych, na którym nam zależy.
Więcej na: http://www.NR1wINTERNECIE.pl
http://www.grupa365net.pl oraz http://www.facebook.com/grupa365net
