Realizm zamiast haseł
Transformacja energetyczna to już nie modny slogan, a codzienność koncernów, samorządów i zwykłych odbiorców. Na Europejskim Forum Nowych Idei w Sopocie temat wrócił po raz kolejny, ale w tonie wyraźnie mniej euforycznym niż w ubiegłych latach.
To już trzeci rok z rzędu, gdy prowadzę panel o zielonej transformacji – i wciąż nie brakuje nowych wątków – przyznała prowadząca debatę.
Tym razem nie było jednak mowy o wielkich hasłach. Były liczby, inwestycje i trudne pytania o finansowanie.
Marzec o strategii PGE
Dariusz Marzec w Sopocie przedstawił główne założenia strategii ogłoszonej w czerwcu.
Według nowego planu PGE zainwestuje 235 miliardów złotych do 2035 roku, z czego 85 miliardów trafi w odnawialne źródła energii – głównie w morską energetykę wiatrową. Projekt Baltica 2 ma już pozwolenia i umowy przyłączeniowe, a za dwa lata ma zasilić 2,5 miliona gospodarstw domowych. W perspektywie dekady PGE planuje osiągnąć 4 GW mocy w offshore.
Drugim filarem strategii jest elastyczność systemu – inwestycje w moce gazowe i magazyny energii.
– Fotowoltaika i wiatr to przyszłość, ale potrzebujemy stabilizatorów. Źródła gazowe pozwalają reagować, gdy słońce nie świeci i nie wieje – tłumaczył Marzec.
W Żarnowcu spółka buduje jeden z największych w Europie bateryjnych magazynów energii – 1 GW mocy, który ma stanowić bufor bezpieczeństwa dla krajowego systemu. Nie mniej ambitne plany dotyczą ciepłownictwa – obszaru, który Marzec nazwał „niedocenianym frontem transformacji”.
Ponad połowa Polaków korzysta z ciepła systemowego, a modernizacja sieci i źródeł to koszt rzędu 500 miliardów złotych do 2050 roku.
Nie możemy mówić o zielonej energetyce, jeśli wciąż grzejemy węglem. Dlatego inwestujemy w pompy ciepła, kotły elektrodowe i kogenerację gazową – mówił prezes PGE.
Ireneusz Fąfara z Orlenu zauważył, że język, którym wykorzystywany jest w debacie o transformacji, potrzebuje odświeżenia.
– Słowo transformacja budzi wśród ludzi opór. Dlatego mówimy: energia jutra zaczyna się dziś. Chodzi o to, by pokazać ciągłość, a nie rewolucję. Fąfara dodał, że Orlen inwestuje z rozwagą – w SMR-y, OZE i projekty o potwierdzonej opłacalności.
– Lepiej mieć dwa działające reaktory w 2035 roku niż dziesięć tylko w planach – podsumował.
Europa przyspiesza, Polska liczy koszty
W drugiej części debaty rozmowa zeszła na regulacje unijne – ETS2, RED III i cele Net Zero 2050. Uczestnicy przyznali, że tempo wyznaczone przez Brukselę bywa nierealne.
– Niektóre cele są dziś po prostu niewykonalne – technologia nie jest jeszcze gotowa, a kapitał zbyt drogi – stwierdził przedstawiciel Orlenu.
Dariusz Marzec nie unikał tego tematu, ale wskazał, że polski pragmatyzm może być przewagą. – Rynki, które zaczęły wcześniej, często przepłaciły za błędy. My inwestujemy w rozwiązania sprawdzone, bardziej dojrzałe technologicznie – powiedział.
Dodał też, że kluczowe będzie finansowanie.
Żeby transformacja się udała, potrzebujemy stabilnych warunków inwestycyjnych. Nie da się realizować projektów za setki miliardów w otoczeniu, gdzie regulacje zmieniają się co rok.
Paneliści zwracali uwagę, że tempo transformacji nie może być oderwane od realiów gospodarki. Polska wciąż nadrabia zapóźnienia infrastrukturalne, a koszt kapitału jest wyższy niż na Zachodzie. To oznacza, że każda złotówka zainwestowana w nową energetykę musi być dobrze policzona.
Transformacja to inwestycja, nie fanaberia
Paneliści byli zgodni, że transformacja musi być opłacalna, bo tylko wtedy będzie trwała.
Pojawił się też wątek społecznej akceptacji dla zmian. Wysokie ceny energii, presja inflacyjna i rosnące koszty życia sprawiają, że coraz trudniej tłumaczyć obywatelom, dlaczego inwestycje w zieloną energię są konieczne.
– Wiemy, jaki jest cel – neutralność klimatyczna w 2050 roku. Ale żeby do niego dojść, musimy pozostać konkurencyjni – podsumowywał Dariusz Marzec, prezes PGE.
