Ciało biznesmena z raną postrzałową głowy zostało znalezione w czwartek po południu nad jednym z jezior w Olsztynie. Wyjaśnieniem okoliczności śmierci Tobiasza Niemiro zajmuje się policja i prokuratura. W mediach pojawiły się spekulacje o samobójstwie współtwórcy jednej z najstarszych polskich giełd kryptowalut.
Problemy i upadek BitMarket
Giełda BitMarket powstała w 2014 roku, kiedy to obrót kryptowalutami nie był tematem aż tak popularnym, jak dziś. W lipcu poinformowano o jej zamknięciu w związku z utratą płynności finansowej. Po kilku dniach Prokuratura Okręgowa w Olsztynie oświadczyła, że wszczęła śledztwo dotyczące „doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem” klientów giełdy.
Tobiasz Niemiro sam zgłosił się do prokuratury, a publicznie zapewniał, że nie planował nikogo oszukać. – Byłem inwestorem finansowym, nigdy nie prowadziłem giełdy BitMarket, nigdy nią nie zarządzałem. Traktowałem to przedsięwzięcie jako cel inwestycyjny, którym będą zarządzały i rozwiną go kompetentne osoby, następnie uda się z zyskiem cały holding sprzedać. Cel ten nie został osiągnięty. Nie odzyskałem zainwestowanych środków – tłumaczył w rozmowie z portalem Money.pl. Twierdził przy tym, że stracił około 1,2 mln złotych.
Co z bitcoinami?
„Puls Biznesu” informował, że z giełdy zniknęły środki jej klientów o wartości 2300 bitcoinów. Przy ówczesnej wartości tej kryptowaluty stanowiło to równowartość nawet 110 mln złotych. Gazeta podawała, że na stronie zarejestrowanych było nawet 60 tys. osób, z czego aktywnie kryptowalutami obracało około 5 tys. użytkowników.
Czytaj też:
Polska giełda kryptowalut kończy działalność. Jej klienci mogą mieć problemy