Marcin Niedźwiecki, analityk City Index: Amerykańskie parkiety odpoczywają

Marcin Niedźwiecki, analityk City Index: Amerykańskie parkiety odpoczywają

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Niedźwiecki, analityk City Index Archiwum
Miniony tydzień zakończył się na rynkach pozytywnie, choć część inwestorów wydawała się mieć mieszane uczucia, a warunki środowych notowań na głównych parkietach świata dyktowali sprzedający.
Panowała opinia, że jeśli kluczowe poziomy, takie jak 12,7 tys. pkt dla Dow Jones czy 1340 pkt dla Standard & Poor’s 500, nie zostaną obronione, może się zacząć korekta, a na zwiększającej się fali wyprzedaży rynek runie znacznie głębiej. Czynnikiem, który zaktywizował kupujących oraz powstrzymał spadki poniżej wspomnianych poziomów, były przede wszystkim znakomite dane z amerykańskiego rynku pracy opublikowane we czwartek. Analitycy nie wierzą zbytnio w radykalną poprawę, jednak dane potwierdzają pozytywny trend. Na początku marca poznamy najnowsze informacje dotyczące zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, a właśnie te dane mogą mieć kluczowy wpływ ma przyszłe decyzje inwestorów.

Prognostyczne znaczenie dzisiejszych sesji giełdowych może być nikłe, ponieważ za oceanem notowań nie będzie. Podczas Dnia Prezydenckiego parkiety w Nowym Jorku i Chicago pozostaną zamknięte, co prawdopodobnie wpłynie na zmienność cen i wielkość obrotu w Europie i Azji. Na decyzje inwestorów w ciągu kolejnych czterech dni wpływ będą miały takie dane ekonomiczne jak środowe odczyty PMI dla gospodarek europejskich i Chin (poziom indeksu poniżej 50 pkt to znak kurczenia się gospodarki, natomiast powyżej ? jej rozwoju). Warte uwagi będą także czwartkowe publikacje dotyczące zasiłków dla bezrobotnych w USA, zrewidowany wskaźnik PKB za IV kwartał 2011 r. dla Wielkiej Brytanii i Niemiec oraz szereg charakterystyk dla rynku nieruchomości za oceanem (takich jak sprzedaż domów na rynku pierwotnym i wtórnym). Inwestorzy coraz mniej uwagi zwracają natomiast na przepychanki polityczne wokół porozumienia w sprawie pakietu pomocowego dla Grecji. W sobotę tamtejszy parlament przyjął ostateczny kształt pomocy. Jeśli dokumenty ratyfikuje Unia Europejska, rynek odetchnie z ulgą, widmo rozpadu Wspólnoty zostanie bowiem na jakiś czas odsunięte. Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia narastającego zadłużenia w Europie nie zniknie. Chińskie władze obawiają się głębszej recesji oraz anemicznego odreagowania w gospodarce USA, ponieważ te rynki są głównymi odbiorcami ich eksportu. By nie dopuścić do większej zadyszki w tamtejszej gospodarce, chiński bank centralny zdecydował w sobotę, że zmniejszy poziom rezerwy obowiązkowej, którą banki komercyjne muszą utrzymywać w swoim bilansie. Choć krok nie jest wielki, w opinii specjalistów może być postrzegany jako zachęta do zwiększenia inwestycji, co wpłynie na dalszy rozwój gospodarczy. Jest to kolejna decyzja w sprawie obcięcia rezerwy obowiązkowej. Podobny zabieg miał miejsce w grudniu zeszłego roku (po ponad roku zacieśniania polityki pieniężnej, co miało na celu poskromienie czynnika inflacji). W ostatnich miesiącach inflacja ustabilizowała się i moim zdaniem władze monetarne nadal mają sporo miejsca, by podejmować kroki luzowania monetarnego w celu dalszego pobudzania wzrostu gospodarczego. Z drugiej strony nie jest do końca pewne, w którą stronę zmierzają Chiny. Jeśli tamtejsza ekonomia wymknie się spod kontroli, może to być katastrofalne w skutkach.