Fed może więcej, ale wcale nie musi. Koronawirus paraliżuje rynki szósty dzień z rzędu

Fed może więcej, ale wcale nie musi. Koronawirus paraliżuje rynki szósty dzień z rzędu

Fed
Fed Źródło: Shutterstock / Maxx-Studio
Rynek akcji nie przerywa spadków, a najnowszym katalizatorem jest pierwszy przypadek zarażenia w Kalifornii, gdzie pochodzenia wirusa jest nieznane.

Liczba przypadków poza Chinami dalej wrasta bez wytracania tempa, co mogłoby zahamować falę paniki na rynkach. Spekulacje o reakcji Fed uderzają w USD.

Zmienność na rynkach finansowych wzmaga się w obliczu rosnącej liczby zachorowań na świecie z kolejnymi krajami potwierdzającymi pojawienie się wirusa. Globalny rynek akcji spada szósty dzień z rzędu. S&P500 od szczytu odpadł o prawie 10 proc. i ociera się o średnia 200-sesyjną – ważną barierę techniczną, która może zdecydować, czy przed weekendem inwestorzy odzyskają nadzieje na opanowanie paniki. Ale analiza techniczna może łatwo przegrać w walce z negatywnymi doniesieniami o postępach epidemii.

Na rynku walutowym słabnie dolar amerykański. Z jednej strony w dolarze utrzymywana była największa pozycja długa w relacji do pozostałych głównych walut i w obliczu chaosu pozycje są redukowane. Ale w międzyczasie rozkręcają się spekulacje, że USD może ucierpieć ze względu na zwrot w polityce monetarnej. Fed z najwyższymi stopami procentowymi w G10 (1,75 proc., obok BoC) ma najwięcej przestrzeni do załagodzenia polityki. Zdecydowanie więcej niż poróżniony w tej kwestii w swoim jądrze EBC, czy już posiadające ujemne oprocentowanie Bank Japonii i SNB. Obecnie rynek dyskontuje 70 pb obniżki w USA, choć na początku lutego nie było to dużo mniej (-50 pb).

Jakkolwiek krótkoterminowo jest to dobry pretekst do pesymistycznego zapatrywania się na dolara, to w szerszym kontekście ogarniętego obawami o koronawirusa świata kierunek dla USD nie jest taki oczywisty. Skupiając się na największych – strefie euro i Japonii – ekspozycja tych gospodarek na Chiny jest większa niż USA, stąd i szkody z tytułu zakłócenia łańcucha dostaw będą większe. USA przede wszystkim stoją rynkiem usług i są najbardziej zamkniętą gospodarką w G10, dlatego powinny być względnie odizolowane od globalnego spowolnienia w handlu i produkcji. Stąd nie jest wcale tak pewne, czy Fed zdecyduje się na agresywne luzowanie polityki. Oczywiście wiele będzie zależeć od napływających w kolejnych tygodniach danych, które uczestnicy rynku będą skrupulatnie analizować. Ale jeśli negatywny efekt ma być odczuwalny, to raczej mocniej poza USA niż w kraju. I na tym USD będzie ponownie zyskiwał.

Czytaj też:
Rynki nie martwiły się koronawirusem. Tym razem będzie inaczej?