Seria pytań bez odpowiedzi i wielka przecena gigantów technologicznych

Seria pytań bez odpowiedzi i wielka przecena gigantów technologicznych

Wall Street
Wall Street Źródło: Shutterstock / Stuart Monk
W tym dziwnym tygodniu pęd ku redukcji ryzyka w końcu dosięgnął rynek akcji. Silne spadki na Wall Street rozkręciły spiralę awersji do ryzyka na skalę globalną, ale przy pozostających bez odpowiedzi pytaniach „dlaczego?” i „jak długo jeszcze?”. Za to rynek FX jest względnie stabilny, odwdzięczając się za niewrażliwość rynku akcji na wcześniejszą korektę USD.

Czwartkowe spadki indeksu Nasdaq 100 (-5,23) było największą jednodniową przeceną od marca, ale sprowadziły indeks zaledwie do poziomów z zeszłego wtorku. Nie nastąpiło nagłe tąpnięcie pod wpływem jednej informacji, a raczej miarowe osuwanie rynku akcji. Taka sytuacja jak zwykle prowadzi do dochodzenia, co było przyczyną? Wygląda na to, że po solidnym rajdzie z ostatnich tygodni także i na rynek akcji zawitały wątpliwości.

Zastopowanie niekwestionowanej wyprzedaży USD mogło być pierwszym światłem ostrzegawczym, choć dla wywołania reakcji na giełdach potrzebowało dodatkowych argumentów. Ryzyko dzisiejszego raportu z rynku pracy oraz perspektywa długiego weekendu w USA (Święto Pracy w poniedziałek) mogły nasilać chęć zamknięcia pozycji. Pro-sprzedażowe nastroje podsycały doniesienia o sprzedaży akcji przez jednego z udziałowców Tesli. Pojawiły się też teorie, że przyszedł czas na rotację do spółek technologicznych w kierunku innych segmentów, gdyż postępy prac nad szczepionką osłabia presję na rozwój rozwiązań technologicznych. Wiele małych tematów razem stanowi pretekst do większego ruchu, pod warunkiem oczywiście, że zyska zainteresowanie głównego nurtu. Bo przecież ile było przypadków, kiedy rynek bagatelizował poważniejsze negatywne sygnały.

Czyżby powakacyjna depresja dotykała inwestorów, wywołując w nich obawy o kruchość niezrealizowanych zysków? Być może, jednak miarowość wczorajszej wyprzedaży sugeruje, że nie mamy do czynienia z paniką lub zalążkiem takowej. Fundamentalnie podstawy dotychczasowego rajdu pozostają w mocy (odbudowa ożywienia, postęp w pracach nad szczepionkami, ekspansywna polityka monetarna i fiskalna), w efekcie każde dołki będą traktowane jako okazja do odnowienia kupna.

Raport z rynku pracy może rozruszać rynki

W piątek główna uwaga skupi się na raporcie NFP z USA. Rynek pracy w USA pozostaje w trybie odbudowy, choć wskaźniki ISM nie wysyłają jednoznacznie pozytywnego wydźwięku. Mimo że działalność gospodarcza wzmacnia się po uderzeniu pandemii, w niektórych sektorach nastroje wobec powiększania (nie przywracania) zatrudnienia pozostają negatywne. Netto dzisiejsze dane powinno wskazać na wzrost zatrudnienia w obliczu przywracania stanowisk usuniętych na czas lockdownu. Przy wzroście zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 1,35 mln stopa bezrobocia ma spaść zaledwie o 0,4 pkt proc. do 9,8 proc., jednak nie powinna być to niepokojąca informacja, gdyż sugeruje powrót Amerykanów do aktywnego poszukiwania pracy.

Rynek jest przyzwyczajony do lepszych danych, gdyż tylko wzmocnią narrację odbudowy gospodarczej. Większa reakcja może być w obliczu rozczarowujących danych, gdyż podniesie obawy, że tempo ożywienia wyraźnie hamuje. Tego mogą się obawiać inwestorzy z Wall Street, którzy wczoraj nie czekali na oficjalne dane. Z drugiej strony uczestnikom rynku nieobca jest logika szklanki do połowy pełnej i z gorszych danych zawsze może przyjść konkluzja, że Fed musi zrobić więcej, co znów będzie sygnałem do wzrostu wycen akcji. Osobiście oczekiwałbym, że biorąc pod uwagę wczorajsze turbulencje i perspektywę długiego weekendu większym ryzykiem jest, że gorsze dane będą odebrane negatywnie, zanim w kolejnym tygodniu górę wezmą oczekiwania na rozszerzenie ekspansji Fed. Musi być gorzej, żeby było lepiej.

Czytaj też:
Technologiczna bańka pękła. To był najgorszy dzień od trzech miesięcy

Źródło: TMS Brokers / Konrad Białas