Co trapi polski biznes?

Co trapi polski biznes?

Forum Ekonomiczne w Krynicy
Forum Ekonomiczne w Krynicy Źródło: Twitter / Economic_Forum_
Czego polscy przedsiębiorcy oczekiwaliby od forum w Krynicy? Głównym tematem tegorocznych debat ma być przyszłość Unii Europejskiej. Coś w sam raz dla Ryszarda Florka, drugiego największego producenta okien dachowych na świecie, który swoje Fakro prowadzi przecież niedaleko Krynicy, bo w położonym 30 km dalej Nowym Sączu.

Florek chciałby na przykład wiedzieć, dlaczego polscy przedsiębiorcy są niesprawiedliwie traktowani na unijnym rynku. On sam od lat toczy boje z duńskim Veluksem, który jego zdaniem nadużywa swojej pozycji rynkowej, stosując nieuczciwe praktyki w walce z polską firmą. Zresztą w tej sprawie Florek złożył oficjalną skargę do Komisji Europejskiej. Dokument liczył 600 stron. Załączniki zapełniły osiem segregatorów z konkretnymi dowodami na to, jak Duńczycy korzystają ze swojego monopolu.

Niemcom mieli płacić za to, żeby polskich okien nie sprzedawali. Szwajcarskim dekarzom mieli w ogóle dawać okna za darmo, żeby przypadkiem nie montowali tych polskich. Na Węgrzech stworzyli przestarzałe i tanie okno, które polskie ma tylko przypominać. Komisja Europejska skargę Florka rozpatrywała sześć lat. W zeszłym roku ją odrzuciła, uznając, że nie złamano prawa.

Skoro już o przyszłości Europy mowa, to tysiące polskich przedsiębiorców chciałoby się w Krynicy dowiedzieć, jak to możliwe, że takie gigantyczne sieci handlowe jak francuskie Auchan czy Intermarche, niemieckie Makro albo Aldi nie wpłaciły nawet złotówki podatku CIT do polskiego budżetu.

Kiedy debaty z Krynicy wyjdą poza Europę i dyskusje zaczną mieć bardziej globalny wymiar, warto zapytać o głos Arkadiusza Musia. To jeden z największych na świecie producentów szyb zespolonych. Jego Press Glass spod Częstochowy instalował szklane tafle m.in. na nowojorskich wieżowcach. Muś chętnie by opowiedział, dlaczego lepiej niż w Polsce biznes prowadzi się na przykład w Stanach. Kieruje tam już jedną fabryką w Karolinie Północnej, drugą chce otworzyć w sąsiedniej Wirginii. Kiedy od lokalnych władz dostał zgodę na budowę, na uroczystość podpisania dokumentów z okolicznych miasteczek z własnej woli przybyło kilkudziesięciu Amerykanów. Dziękowali, że ktoś wybrał właśnie ich hrabstwo dla takiej inwestycji i powstaną nowe miejsca pracy.

A teraz jak to jest w Polsce? Rok temu biznesmen zaczął budowę nowej fabryki w Nowogardzie. Nie zdążył wbić nawet pierwszej łopaty, a już pojawiła się inspekcja pracy, która zatrzymała roboty na półtora miesiąca. Brakowało jednego papierka, który czekał tylko na formalne wydanie. Z kolei pod Częstochową zaczął budowę nowego biura dla swojej firmy. Dwa dni po tym, jak na plac przyjechała pierwsza gruszka z betonem, okoliczni mieszkańcy zawiązali komitet protestacyjny i zbierali po domach podpisy przeciwko inwestycji. I to najlepszy obraz: jak się robi biznes w Stanach, a jak w Polsce. Forum Ekonomiczne w Krynicy jest jedną z bardzo rzadkich okazji, by przedsiębiorcy mogli bez większej krępacji spotkać się z politykami. Tak, nadal żyjemy w kraju, gdzie biznesmen widziany gdziekolwiek z politykiem jest od razu podejrzewany o to, że lobbował za korzystną dla siebie ustawą, że ustawiał rządowy przetarg, że na spotkanie przyszedł z łapówką. Krynica nadal pozostaje enklawą, gdzie ta polska mentalność na te parę dni się wyłącza. Dobrze, gdyby tę okazję wykorzystali politycy. Przede wszystkim do tego, żeby po godzinach spędzonych na dyskusjach wzięli sobie do serca postulaty przedsiębiorców i tak jak oni zakasali rękawy do pracy.