Kto i w jaki sposób naciąga nowych przedsiębiorców? Sprawdziliśmy

Kto i w jaki sposób naciąga nowych przedsiębiorców? Sprawdziliśmy

Pieniądze, zdj. ilustracyjne
Pieniądze, zdj. ilustracyjneŹródło:Fotolia / Tomasz Zajda
Dyrektor banku, a zarazem radny bezczelnie naciągał nowych przedsiębiorców. Stworzył dziesiątki spółek, które mogły oszukać tysiące Polaków. Dokładnie przeanalizowaliśmy, jak działał jego mechanizm.

Próby wyłudzeń pieniędzy od nowych przedsiębiorców są coraz bardziej wymyślne, bezczelne i wyrafinowane. I chociaż wydawało się, że apogeum oszustw na rejestr mamy już za sobą, to ostatnio krętacze zaczęli działać ze zdwojoną siłą. Czasami wręcz bezczelnie. Pismo do zapłaty zostało wysłane nawet do... kancelarii radcy prawnego, Rafała Panasewicza. Ale pokusa szybkich i dużych pieniędzy jest silniejsza niż zdrowy rozsądek.

Podszywają się pod CEIDG

Nowopowstałe podmioty gospodarcze nadal otrzymują korespondencję, która do złudzenia przypomina urzędową. Otrzymane listy jasno sugerują, by wpłacić od 100 do nawet 500 zł daniny. Inaczej nowego przedsiębiorcę mogą czekać nieprzyjemności, a nawet kary. Zazwyczaj są to oszuści podszywający się pod Centralną Ewidencję i Informację o Działalności Gospodarczej (CEIDG) prowadzonej przez Ministra Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT). Jest to elektroniczny spis przedsiębiorców, którzy działają w Polsce. Dzięki niemu można znaleźć a nawet założyć firmę, zmieniać jej dane czy zawiesić, wznowić lub zamknąć działalność. Powstał w 2011 r. Tylko wpis do CEIDG zawsze był i jest darmowy.

„Kreatywni przedsiębiorcy” nadal więc zakładają i prowadzą firmy o nazwie do złudzenia przypominającej CEIDG jak chociażby Centralna Ewidencja Działalności Gospodarczych i Firm; Centralna Ewidencja o Działalności Gospodarczej; Centralny Rejestr Działalności Gospodarczych i Firm czy Krajowy Rejestr Sadowny (zamiast Sądowy).

Nawet milion złotych

Przeprowadziliśmy własne śledztwo i sprawdziliśmy, kto stoi za tego typu działalnością, jak zmieniają się mechanizmy i w jaki sposób wyprowadzane są pieniądze. Rekordzista mógł zarobić na procederze ponad milion zł!

Centralna Ewidencja o Działalności Gospodarczej była jednym z pierwszych tego typu podmiotów na polskim rynku, ale jej odnogi mogą funkcjonować do dziś. Firmy o identycznej nazwie zostały zarejestrowane w niemal każdym województwie. Różniły się jedynie dodanym tytułem
regionu. Mechanizm działania jest niezwykle prosty. Codziennie sprawdza się w CEIDG nowo zarejestrowanych przedsiębiorców, pobiera ich dane, które są jawne i zalewa się ich korespondencją z blankietem do zapłaty. Wielu z nich pieniądze wpłaca, bo myśli, że bez wpisu do takiego rejestru nie będzie mogło prowadzić dalej swojej firmy albo na dzień dobry narazi się skarbówce.

Pomysłodawcą CEoDG jest Radosław Mateusz Przestacki. To były radny gminy Dopiewo niedaleko Poznania i były kandydat na wójta Dopiewa. A wcześniej wieloletni dyrektor oddziału jednego z największych komercyjnych banków w Polsce. W wyborach zawsze startował z
lokalnych komitetów. Nie jest członkiem żadnej partii. Przestacki stworzył prawdziwą ośmiornicę spółek, stowarzyszeń i fundacji. Miały za zadanie naciągać nowych przedsiębiorców. Jedna osoba była we władzach kilkunastu podmiotów.

Sieć spółek

Przestacki jest prezesem, wiceprezesem, członkiem zarządu lub prokurentem w przynajmniej kilkunastu powiązanych ze sobą podmiotach. O zupełnie różnych profilach działalności. Od handlu stalą przez logistykę i transport, pośrednictwo pracy, na dobroczynnych fundacjach kończąc. Oczywiście żadna z nich nie ma nawet swojej strony internetowej czy wizytówki w Google. Wszystkie mają za to niezwykle skomplikowaną strukturę własności i powiązań. W każdej kluczową rolę odgrywa też lokalny radny. Pieniądze mogły więc przechodzić przez dziesiątki kont i dziesiątki firm.

Większość obecnych radnych, w rozmowie z „Wprost”, nie chciała się o Przestackim wypowiadać. Krzysztof Dorna jako jeden z nielicznych twierdzi, że Przestacki to „bogobojny, normalny człowiek. Co tydzień chodzący do kościoła”. Jednak wieloletni wójt Dopiewa, Walenty Moskalik
ma o nim odmienne zdanie: „To świr, którego lepiej unikać”.

Przestacki zawiadomienia o wpisie do stworzonego przez siebie rejestru wysyłał nawet do najbliższych sąsiadów z tej samej gminy. Czyli do swoich potencjalnych wyborców. Nic dziwnego, że po jakimś czasie ludzie zaczęli obok jego domu wypisywać na murach: „Rafał, przestań
kantować ludzi!” czy „Złodzieju, oddaj pieniądze!”.

Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Przestackim. Nie odbierał jednak od nas telefonu, nie odpisywał na SMS-y. Nie odpowiedział też na prośbę kontaktu na Twitterze. Jego profil w mediach społecznościowych od kilku miesięcy pozostaje zresztą nieaktywny.

Więcej przeczytasz w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"

Czytaj też:
Oszukana metodą „na córkę” seniorka straciła 120 tys. zł. Policja publikuje portret pamięciowy

Całość dostępna jest w 42/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.