Szef Boeinga traci pracę. Zdaniem rady nadzorczej nie poradził sobie z kryzysem

Szef Boeinga traci pracę. Zdaniem rady nadzorczej nie poradził sobie z kryzysem

Dennis Muilenburg
Dennis Muilenburg Źródło: Shutterstock / John Gress Media Inc
Rada Nadzorcza Boeinga podjęła decyzję, której można się było spodziewać od dłuższego czasu. W połowie stycznia 2020 roku, dotychczasowy prezes firmy Dennis Muilenburg, straci stanowisko. Zastąpi go David Calhoun.

David Calhoun zastąpi Dennisa Muilenburga na stanowisku prezesa Boeinga. Taką decyzję podjęła rada nadzorcza firmy. Elementem, który finalnie przekreślił dalsze szanse Muilenburga, była decyzja o zawieszeniu produkcji Boeingów 737 Max. Zdaniem rady nadzorczej, dotychczasowy prezes nie poradził sobie z kryzysem, który rozpoczęły dwie katastrofy, w których udział wzięły feralne modele.

„Rada Nadzorcza podęła decyzję, że zmiana przywództwa jest niezbędna, aby przywrócić pewność zarządzania i pozostanie na drodze rozwoju. Jest to także niezbędne do naprawy relacji z klientami, regulatorami oraz udziałowcami firmy” – napisano w oficjalnym komunikacie. Nowy prezes David Calhoun jest dyrektorem i członkiem rady nadzorczej.

W ubiegłym tygodniu firma poinformowała, że od stycznia 2020 roku zawiesi produkcję modelu 737 Max. To pierwsza taka sytuacja od ponad 20 lat. Wszystko ze względu na decyzję Federalnej Administracji Lotnictwa, która potwierdziła, że ponowna certyfikacja i dopuszczenie modelu do lotów, na pewno nie nastąpi w 2019 roku. Decyzja została podjęta po trwającym dwa dni zebraniu zarządu. Jak podano, uziemienie maszyn kosztowało firmę do tej pory 9 mld dolarów. To kolejne złe wiadomości dla producenta. W IV kwartale zysk firmy spadł o ponad 53 proc. Przepływy gotówkowe firmy wyniosły 2,89 mld dolarów w porównaniu z 4,1 mld w analogicznym okresie 2018 roku. Przychody operacyjne zmalały z 1,89 mld dolarów (3,58 dol. na akcję) do 895 mln (1,45 dolara na akcję).

Katastrofy Boeingów 737 Max

Do katastrofy samolotu etiopskich linii lotniczych doszło w niedzielę 10 marca tuż po starcie z lotniska w Addis Abebie. Maszyna, która leciała do stolicy Kenii, zniknęła z radarów zaledwie sześć minut po starcie. Z oficjalnych informacji przewoźnika wynika, że na pokładzie znajdowało się 149 pasażerów (obywateli 33 państw) i ośmiu członków załogi. Nikt nie przeżył. Wśród ofiar było dwoje Polaków.

Do podobnej tragedii doszło w październiku ubiegłego roku. Wówczas to spadł Boeing 737 Max 8 indonezyjskich linii Lion Air. Lecąca ze stolicy Indonezji na wyspę Sumatra maszyna runęła do morza 15 km od brzegu. Zginęło 189 pasażerów i członków załogi.

Czytaj też:
Boeing wstrzymuje produkcję modelu 737 Max. Jego uziemienie kosztuje producenta fortunę

Opracował:
Źródło: Financial Times