Kolejne gigafabryki i obietnice milionów samochodów elektrycznych miesięcznie Elon Musk musi na razie włożyć do szuflady. Błyskawiczna ekspansja, która polegała na niemal jednoczesnej budowie fabryk w Teksasie, Szanghaju i Berlinie, właśnie odbija się najbogatszemu człowiekowi świata czkawką.
Tesli grozi bankructwo
W niezwykle szczerym wywiadzie z grupą oficjalnym fanklubem Tesli Elon Musk zdradził, że firma mierzy się obecnie z ogromnym wyzwaniem. Chodzi o zerwane łańcuchy dostaw z Azji, które spowodowały braki podzespołów w fabrykach w Chinach i Niemczech. W wyniku utrudnień produkcja samochodów w nowych gigafabrykach jest znacząco niższa od zakładanych. Sprawia to, że przychody spółki są nieporównywalnie niższe od zakładanych. Elon Musk przyznał, że te dwa zakłady są obecnie „piecami spalającymi gotówkę”. „Fabryki w Berlinie i Austin są obecnie gigantycznymi piecami na pieniądze. Wydobywa się z nich hałas, który jest dźwiękiem płonącej gotówki” – powiedział Elon Musk
W wywiadzie, który podzielono na trzy części, szef Tesli przyznał, że ostatnie dwa lata to dla firmy prawdziwy koszmar. Zerwane łańcuchy dostaw powodowały problemy z dostarczaniem kolejnych podzespołów. „Nie rozwiązaliśmy jeszcze problemu. Naszym przytłaczającym problemem jest to, jak utrzymać fabryki, abyśmy mogli płacić ludziom i nie zbankrutować” – powiedział miliarder.
Tesla zaczęła przynosić zyski dopiero niedawno
Pandemia uderzyła w Teslą w momencie, gdy firma zaczęła mieć bardzo dobrą passę. Od 2018 roku stopniowo zaczęła przynosić zyski, rozwijała się w dynamicznym tempie, a akcje spółki zyskiwały na popularności, przez co mocno rosła jej kapitalizacja. Zerwanie łańcuchów dostaw pokazało jednak, że władze nie miały planu awaryjnego i były w pełni zależne od efektu skali.
Czytaj też:
Musk cieszy się na myśl o recesji i zapowiada zwolnienie co dziesiątego pracownika