Siergiej Bojarkin z Rosatomu: Chcemy wystartować w polskim przetargu

Siergiej Bojarkin z Rosatomu: Chcemy wystartować w polskim przetargu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siergiej Bojarkin: Jeśli rozpisany będzie otwarty przetarg na dostawcę technologii, to z całą pewnością w nim wystartujemy Archiwum 
Rosatom to obecnie jedyna firma na świecie, która seryjnie stawia elektrownie atomowe. Nasze szanse na wygraną określiłbym więc jako wysokie mówi Siergiej Bojarkin z Rosatomu, szef projektu budowy Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim.

Bartłomiej Mayer: Czy Rosatom będzie się starał o kontrakt na dostawę technologii dla pierwszej polskiej elektrowni atomowej?

Siergiej Bojarkin: Jeśli rozpisany będzie otwarty przetarg na dostawcę technologii, to z całą pewnością w nim wystartujemy. Jednak na razie nikt jasno nie zadeklarował, że dostawca będzie poszukiwany właśnie w ten sposób. Liczymy się więc też z tym, że będzie to przetarg zamknięty, a my nie otrzymamy zaproszenia do startu.

Gdyby jednak Rosatom wystartował, to jakie byłyby jego szanse na wygraną?

Jeśli podstawowymi czynnikami branymi pod uwagę byłyby bezpieczeństwo i ekonomia projektu ? a nie inne, np. polityka ? to nasze szanse określiłbym jako wysokie. Rosatom to obecnie jedyna firma na świecie, która seryjnie stawia elektrownie atomowe. W XXI wieku oddaliśmy do użytku już siedem bloków ? cztery w Rosji, dwa w Chinach i jeden w Iranie. Obecnie budujemy kolejnych dziewięć jednostek, a w najbliższej przyszłości rozpoczniemy następnych sześć projektów. Nasze plany minimum do roku 2030 to wybudowanie 20 bloków w Rosji i 25 za granicą. W ciągu najbliższych kilkunastu lat oddamy zatem do użytku co najmniej 45, a być może nawet 55 bloków atomowych. Ponadto, jako jedyni na świecie możemy się pochwalić technologią budowy reaktorów trzeciej generacji. Gdyby japońska elektrownia Fukushima miała przynajmniej dwa z czterech pasywnych systemów bezpieczeństwa, które posiadają nasze bloki, do dziś nikt by o niej nie słyszał.

Skoro macie tak świetną technologię, dlaczego przegraliście przetarg na budowę elektrowni w Finlandii?

To był dwustopniowy przetarg. Przeszliśmy pierwszy etap, a to oznacza, że nasza technologia spełniła wszelkie wymogi bezpieczeństwa, jakie stawiał zamawiający oraz fińskie organy nadzorcze. W drugim etapie chodziło już o pieniądze. Podaliśmy cenę 3,5 mld euro, a francuska Areva cenę o 300 mln euro niższą. Dzisiaj efekt jest taki, że Francuzi włożyli już w ten projekt 7 mld euro, a fińska elektrownia wciąż jeszcze nie powstała. Dlatego mogę powiedzieć śmiało: cieszę się, że nie wygraliśmy tego przetargu.

Budujecie za to elektrownię w Obwodzie Kaliningradzkim. Na jakim etapie jest ten projekt?

Dotychczas zainwestowaliśmy w przedsięwzięcie około 200 mln euro. Kilkanaście dni temu otrzymaliśmy ostatnie wymagane pozwolenie. Dlatego teraz mogę zapewnić, że pierwszy blok Bałtyckiej Elektrowni Atomowej stanie w 2016 roku. Kolejny planujemy oddać do użytku w 2018 roku.

Dlaczego w ogóle zapadła decyzja o budowie elektrowni atomowej w tym miejscu?

Zanim rozpoczęliśmy projekt, zrobiliśmy szczegółowe badania, z których wynikało, że w regionie, czyli w Obwodzie Kaliningradzkim, na Litwie, Łotwie i w Estonii, na Białorusi, w Polsce oraz w Północnych Niemczech brakuje około 15 GW energii. To ogromny deficyt. W tej sytuacji postanowiliśmy postawić od razu dwa bloki. W przeliczeniu na jednostkę energii będzie to tańsze.

Na czyje potrzeby produkować będzie ta elektrownia?

Pierwszy blok z pewnością pracować będzie głównie na potrzeby Obwodu Kaliningradzkiego. Obecnie w szczycie prąd do Kaliningradu musi być sprowadzany aż z elektrowni w Smoleńsku. To, po pierwsze, drogie, a po drugie, ryzykowne, ze względu na odległość. Sądzę jednak, że około 30 proc. produkcji tego bloku, czyli około 400 MW, będzie można eksportować. Drugi blok nastawiony ma być głównie na eksport. Łącznie zatem Bałtycka Elektrownia Atomowa będzie mogła sprzedawać nawet 1,5 GW energii.

Dokąd będzie ją sprzedawać, skoro na razie Obwód Kaliningradzki nie ma wielu połączeń zewnętrznych?

Aby eksportować, trzeba oczywiście mieć linie, ale takie już się planuje lub stawia. Możliwa będzie zatem sprzedaż poprzez Kłajpedę do Szwecji, która z pewnością od 2016 roku będzie cierpieć na deficyt energii, poprzez Estonię do Finlandii, a także na Litwę oraz do Polski. Nasza spółka córka Inter RAO prowadzi w tym momencie rozmowy z PSE Operator na temat budowy takiego mostu energetycznego.

Kto miałby sfinansować budowę takiego mostu?

Myślę, że dobry byłby wariant finansowania pół na pół. Czyli połowę kosztów ponosi strona polska, a połowę rosyjska.
 
O innych chętnych do uczestnictwa w polskim przetargu atomowym czytaj w dziale W Polsce w dzisiejszym newsletterze Businesstoday.pl