Dlaczego obawiam się 10 marca

Dlaczego obawiam się 10 marca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych Materiały prasowe 
Kurs złotego może zejść nawet do poziomu 4 zł za euro. Cały czas mamy w Polsce bardzo dobre dane gospodarcze i zaczynają to dostrzegać służby odpowiedzialne w wielkich bankach za inwestycje walutowe mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Karol Manys: Złoty nie był tak silny od ponad pół roku. Kurs doszedł do poziomu 4,12 za euro. To dla Pana zaskoczenie?

Piotr Soroczyński: Nie, to powrót do tendencji wzrostowej, którą obserwujemy już od początku roku. W ostatnich dniach było trochę niepewności i nastąpiło drobne załamanie, ale teraz wracamy do zasadniczego trendu.

Z czym Pan wiąże fakt, że złoty ostatnio tak bardzo się umacnia? Jeszcze kilka tygodni temu za euro musieliśmy przecież płacić prawie 4,5 zł.

Cały czas mamy bardzo dobre dane gospodarcze. Służby odpowiedzialne w wielkich bankach za inwestycje walutowe zaczynają to dostrzegać. Dobre są nasze dane dotyczące zadłużenia, do tego doszły doskonałe dane na temat eksportu. W ostatnim tygodniu pojawiły się wręcz wyśmienite wyniki przemysłu oraz dobre dane z budownictwa, handlu detalicznego i hurtowego. Słowem: widać, że w polskiej gospodarce nie dzieje się nic niepokojącego, a koniunktura ma się dobrze. Myślę, że to są właśnie te czynniki, które wpływają na wycenę polskiego złotego. Inwestorzy to widzą i dochodzą do wniosku, że spokojnie można kierować pieniądze na polski rynek.

Uspokojenie sytuacji na europejskim rynku nie ma znaczenia?

Oczywiście, że jest bardzo ważne. Przynajmniej na jakiś czas udało się opanować sytuację w Grecji. Politycy już mniej się o to martwią, a co za tym idzie ? mniej martwią się też inwestorzy. Na kilka najbliższych miesięcy został napisany scenariusz i to naturalnie ma znaczący wpływ na sytuację na rynku walutowym.

Złoty nadal będzie się tak umacniał? Na początku roku większość analityków obstawiała umocnienie, ale przewidywali, że nastąpi to dopiero w dalszej części roku.

Ja prognozowałem, że to nastąpi już od początku roku. Ale obawiam się 10 marca.

Dlaczego akurat 10 marca?

Jeśli popatrzeć historycznie, to okaże się, że przez kilka ostatnich lat część inwestorów właśnie w okolicach tej daty stwierdzała: ja już swoje zarobiłem i wychodzę. Dlatego to taka trochę magiczna data. Zazwyczaj w okolicach 10 marca zaczynała się trwająca około miesiąca korekta. Ale w tej chwili uważam, że to nie jest aż tak groźne.

Dlaczego?

Ponieważ mam wrażenie, że obecne umocnienie zawdzięczamy głównie dużym inwestorom, a nie kapitałowi spekulacyjnemu, który zainteresowany jest głównie tym, by szybko zarobić. Oczywiście duzi inwestorzy też mają część portfela spekulacyjnego, ale myślę, że większość pieniędzy została skierowana na polski rynek z myślą o dłuższej perspektywie inwestycyjnej. I to właśnie jest odzwierciedlenie przyzwoitego fundamentu, jaki ma polska gospodarka. Nie chcę, rzecz jasna, dyskutować o kwestiach dziennych zmian kursów, bo łaska pańska na pstrym koniu jeździ, ale patrząc w perspektywie kilku miesięcy, uważam, że złoty pozostanie silny.

Jaki kurs Pan obstawia?

Zejście w okolice 4 zł za euro jest możliwe. To właśnie jest optymalny poziom. Z pewnością natomiast spodziewałbym się korekty, gdyby euro zeszło jeszcze poniżej tej bariery. Obstawiam dłuższą stabilizację na poziomie około 4?4,1 zł za euro. A gdyby w okresie letnim pojawiły się dalsze dobre dane dotyczące polskiej gospodarki, to znów możemy wejść na ścieżkę wzrostową. Oczywiście w każdej chwili coś może się zmienić, zdrowy rozsądek nakazuje wiarę w umocnienie złotego.