Czesi nie dotrzymali słowa? Główny Lekarz Weterynarii odpowiada na zarzuty

Czesi nie dotrzymali słowa? Główny Lekarz Weterynarii odpowiada na zarzuty

Inspekcja weterynaryjna w hodowli trzody chlewnej, zdj. ilustracyjne
Inspekcja weterynaryjna w hodowli trzody chlewnej, zdj. ilustracyjne Źródło: Fotolia / JackF
Dzień po tym, jak "Puls Biznesu" poinformował o fali krytyki polskiej żywności płynącej w Czechach ze strony urzędników i producentów, na słowa szefa Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej Zbynka Semerada odpowiedział Paweł Niemczuk, Główny Lekarz Weterynarii w Polsce.

Szef Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej Republiki Czeskiej Zbynek Semerad, według portalu telewizji ceskatelevize.cz, miał stwierdzić, że „niestety weterynarze nie wszędzie (na terytorium Unii Europejskiej - red.) pracują tak jak powinni” przez co rząd z Pragi musiał skierować do monitoringu importowanej żywności dziesięciokrotnie więcej pracowników, aniżeli założono. Jako winną takiego stanu rzeczy wskazał Polskę. Wyjaśnił, że w związku ze zmianami w naszym kraju służby weterynaryjne przechodzą „restrukturyzację i pilnują swoich pozycji zamiast kontroli”. Swoje „trzy grosze” do sprawy dorzucił Miroslav Toman, prezes Izby Spożywców w Czechach, który zaapelował, by czeski rząd zakazał importu żywności z Polski. Na odpowiedź z Warszawy nie trzeba było długo czekać.

Na ich zarzuty odpowiedział w oświadczeniu Paweł Niemczuk. Główny Lekarz Weterynarii przypomniał, że polska Inspekcja Weterynaryjna od 2013 roku współpracuje i jest w ciągłym kontakcie z Państwową Administracją Weterynaryjną Republiki Czeskiej. Wymienił tu spotkania i współpracę zarówno na szczeblu regionalnym, jak i państwowym.

Czytaj też:
Czesi znów atakują polską żywność. Padła propozycja zakazu jej sprowadzania

Najpierw fakty, potem wizyta w mediach

Okazało się też, że Czesi „pospieszyli się” z zarzutami. „Strona polska stoi na stanowisku, że w przypadku wszelkich wykrywanych nieprawidłowości związanych z bezpieczeństwem żywności pochodzenia zwierzęcego importowanej z Polski strona czeska powinna przekazywać informacje najpierw stronie polskiej, a dopiero po wyjaśnieniu sprawy – mediom” – czytamy w oświadczeniu.

Paweł Niemczuk przywołuje w nim ustalenia podjęte podczas konsultacji międzynarodowych w 2013. Jak zaznacza, w wyniku tych spotkań „uzgodniono, iż opinii publicznej będą prezentowane wyłącznie potwierdzone fakty, a nie opinie oraz, że kwestie niezgodności powinny być w pierwszej kolejności wyjaśniane między właściwymi służbami, a potem dopiero powinny być informowane media”.

Inne zarzuty

Niemczuk odniósł się też do argumentu dotyczącego restrukturyzacji polskich służb weterynaryjnych, która zdaniem Czechów, miałaby się odbijać na jakości ich pracy. Główny Lekarz Weterynarii zapewnił, że „planowane połączenie inspekcji nadzorujących bezpieczeństwo żywności w Polsce, w tym inspekcji weterynaryjnej, nie wpływa negatywnie w żaden sposób na funkcjonowanie tych instytucji”.

„Zaskakującą jest również informacja w kontekście niewystarczającej liczby kontroli przeprowadzanych przez polskie służby weterynaryjne. Dla przykładu w roku 2016 Inspekcja Weterynaryjna przeprowadziła 125 995 kontroli w obiektach związanych z produkcją lub transportem żywności pochodzenia zwierzęcego” – wskazał Niemczuk w oświadczeniu.

Źródło: WPROST.pl / Puls Biznesu