Planowane przez rząd podniesienie emerytur sprawi, że najniższe świadczenie wzrośnie niewiele ponad 19 zł na rękę, a renta o 15 zł. Tak więc najniższa emerytura ma wynosić nie 854 zł, a 873,22 złotego. O wiele większej podwyżki domagał się OPZZ, który chciał, by zwiększono przede wszystkim wskaźnik płac (od niego i inflacji zależy wartość waloryzacji) – z 20 proc. na 50 proc. Wówczas podwyżki byłyby o 3 proc., a nie o 2,4 proc.
Na to nie zgodził się jednak rząd i pracodawcy. Jak wskazuje „Fakt”, ma to związek, z tym że 1 października tego roku obniżony zostanie wiek emerytalny (do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn). W związku z tymi zmianami Zakład Ubezpieczeń Społecznych musi przygotować się na niemałe wydatki – 1 października liczba emerytów w kraju, według wyliczeń, może wzrosnąć nawet o 331 tysięcy osób. Oprócz tego także tej „nowej” grupie emerytów trzeba będzie podnieść świadczenia.
Wcześniejszy wiek emerytalny to nie jedyne obciążenie dla ZUS – od 1 marca tego roku, zgodnie z zapowiedziami, minimalna emerytura, renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy oraz renta rodzinna wzrosły o ponad 100 złotych, do 1 tys. złotych. Po zmianach, prawo do minimalnej emerytury zyskały kobiety, mające co najmniej 20 lat stażu pracy i mężczyźni mogący się wykazać 25 lat stażu.