Skąd będą pieniądze na dopłaty do elektryków? „Zrzucą się” zwykli kierowcy

Skąd będą pieniądze na dopłaty do elektryków? „Zrzucą się” zwykli kierowcy

Skoda Citigo iV
Skoda Citigo iV Źródło: Skoda
Nie wszyscy będą z tego zadowoleni. Dopłaty do elektrycznych samochodów, które mają ruszyć w grudniu, zostaną sfinansowane z pieniędzy kierowców jeżdżących zwykłymi autami.

O mechanizmie funkcjonowania dopłat pisze czwartkowa „Gazeta Wyborcza”. W Polsce dopłaty będą spore, dostaną je kupujący auta fabrycznie nowe, których cena detaliczna (z VAT) to maksymalnie 125 tys. zł. Rządowa dopłata wyniesie maksymalnie 30 proc. ceny zakupu auta, ale nie więcej niż 37,5 tys. zł (ok. 8,8 tys. euro). To więcej niż w Niemczech i to czterokrotnie.

„Jeszcze w grudniu ma być ogłoszony pierwszy nabór wniosków na takie dopłaty – zapowiedział były minister energii Krzysztof Tchórzewski, podpisując rozporządzenie o wsparciu na zakup aut na prąd dla osób fizycznych” – czytamy w „GW”. Dziennik pisze, że ogłoszenie ma zostać opublikowane na stronie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu lub Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), któremu podległy jest Fundusz Niskoemisyjnego Transportu.

Skąd wezmą się pieniądze na dopłaty? Zrzucą się na nie inni kierowcy, tankujący benzynę i olej napędowy. „Na konta tego Funduszu wpływa 15 proc. wpływów z wprowadzonej opłaty emisyjnej, która jest doliczana do ceny detalicznej benzyny i oleju napędowego. Stawka to obecnie 8 groszy netto od litra” – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Czytaj też:
Do tego samochodu sporo dopłaci polskie państwo
Czytaj też:
Do tego auta państwo dopłaci 37,5 tys. zł
Czytaj też:
Skoda zaskoczyła bardzo niską ceną. Tak taniego auta nikt się nie spodziewał

Źródło: Gazeta Wyborcza