Styczeń i luty był zwyczajne, w marcu zaczęło się dziać źle, a w kwietniu sprzedaż nowych aut zamarła. Spadki na niektórych rynkach – w związku z COVID-19 – sięgnęły 96-98 proc. (Wielka Brytania, Włochy). W maju wciąż było źle, a lipiec dał nadzieję na odbicie, także w Polsce.
Jednak nadzieje były płonne. Właśnie swoje dane opublikowała Europejska Organizacja Producentów Samochodów (ACEA). Te cyferki to prawdziwa katastrofa, która pokazuje, jak głęboki jest kryzys.
Sprzedaż samochodów w Europie w sierpniu 2020 roku była o prawie 19 proc. niższa rok do roku. Lipiec był – jak wspomnieliśmy – optymistyczny, bo strata wyniosła „jedynie” 5,7 proc. rok do roku, ale sierpień okazał się ponownym pesymistycznym sygnałem.
Jest gorzej niż prognozowano. Agencja Bloomberga szacowała sierpniowy spadek na 15 proc. Ostateczne 19 proc. to potężny cios. – Sprzedaż samochodów w Europie całym roku prawdopodobnie będzie o 20 proc. niższa niż rok wcześniej, a wynik ten może być jeszcze gorszy, jeżeli sierpniowy dołek potwierdzi tezę, że poprzednie trzy miesiące odrabiania strat były tylko wynikiem krótkotrwałego nadmuchania popytu przez rządowe dotacje – powiedział Michael Dean, analityk Bloomberga.
Branża motoryzacyjna woła o rządową pomoc. Ale na razie nie ma odzewu, ani ze strony Unii Europejskiej, ani kanclerz Merkel, ani prezydenta Macrona. To oznacza prawdziwe kłopoty, także z zatrudnieniem.
Czytaj też:
Te auta kupujemy w czasach COVID-19. W Polsce padł absolutny rekord sprzedażyCzytaj też:
Siedziba legendarnej firmy na sprzedaż. Jednak smutek jest zbyteczny. Jak to możliwe?