Jak informuje Wyborcza.pl, NIK przeprowadziła ostatnio kontrolę, w której stwierdzono, że przy samym tylko odcinku A2 od Strykowa do Konotopy wybudowano bez potrzeby ekrany akustyczne, które kosztowały ponad 41 mln zł. Jednocześnie Najwyższa Izba Kontroli podkreśla, że podniesione w 2012 r. normy hałasu mogą być groźne dla zdrowia.
NIK chciała zbadać realizacje przygotowane na Euro 2012. Przy wspomnianym odcinku A2, na drodze o długości 41 km wzniesiono... 107 km ekranów. Koszt? 200 mln i według Izby co najmniej 1/5 tej sumy była bezsensownie wydana. Według szacunków instytucji, ekrany zazwyczaj pochłaniają nawet 10 proc. kosztów inwestycji drogowych.
Kontrolerzy stwierdzili, że np. na odcinku 4 km A2 wybudowano za 12 mln zł ekrany wzdłuż wałów usypanych także do ochrony przed hałasem i czasem nawet wyższych niż ekrany. W innym miejscu ustawiono 600 m ekranu, by przed hałasem chronić... opuszczoną od 15 lat zabudowę.
"W czasie boomu drogowego przed Euro 2012 w Polsce obowiązywały bardziej rygorystyczne normy hałasu niż w niektórych bogatych państwach europejskich, np. Niemczech czy Wielkiej Brytanii" - stwierdza NIK w raporcie, wskazując, że takie podwyższone normy hałasu obowiązywały u nas od 2004 r. do jesieni 2012 r.
Ekrany na pustkowiach
Innym ciekawym aspektem, podkreślanym przez NIK jest wymóg chronienia przed hałasem miejsc "przeznaczonych pod budowę". Wobec tego - ekrany stawia się nawet w miejscach, gdzie pierwsze budowy będą mogły ruszyć np. za 15 lat. Mogłoby się wydawać, że pospiech nie zaszkodzi, jednak żywotność paneli montowanych w ekranach do tłumienia hałasu wynosi dokładnie tyle - 15 lat.
Z amiast budować ekrany, czasem taniej jest usypać wały, założyć pas zieleni lub wykupić pojedynczą zabudowę.
- Obecne normy hałasu są łagodniejsze i można zamiast ekranów stosować inne rozwiązania chroniące przed hałasem. Na razie nie słyszałam, by projektanci skarżyli się na nowe przepisy, ale jesteśmy dopiero na etapie projektowania nowych dróg - powiedziała "Wyborczej" Barbara Dzieciuchowicz, szefowa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
NIK zwróciła się już do rządu o doprecyzowanie przepisów oraz przygotowanie nowego planu działań ochrony przed hałasem.
Kontrolerzy stwierdzili, że np. na odcinku 4 km A2 wybudowano za 12 mln zł ekrany wzdłuż wałów usypanych także do ochrony przed hałasem i czasem nawet wyższych niż ekrany. W innym miejscu ustawiono 600 m ekranu, by przed hałasem chronić... opuszczoną od 15 lat zabudowę.
"W czasie boomu drogowego przed Euro 2012 w Polsce obowiązywały bardziej rygorystyczne normy hałasu niż w niektórych bogatych państwach europejskich, np. Niemczech czy Wielkiej Brytanii" - stwierdza NIK w raporcie, wskazując, że takie podwyższone normy hałasu obowiązywały u nas od 2004 r. do jesieni 2012 r.
Ekrany na pustkowiach
Innym ciekawym aspektem, podkreślanym przez NIK jest wymóg chronienia przed hałasem miejsc "przeznaczonych pod budowę". Wobec tego - ekrany stawia się nawet w miejscach, gdzie pierwsze budowy będą mogły ruszyć np. za 15 lat. Mogłoby się wydawać, że pospiech nie zaszkodzi, jednak żywotność paneli montowanych w ekranach do tłumienia hałasu wynosi dokładnie tyle - 15 lat.
Z amiast budować ekrany, czasem taniej jest usypać wały, założyć pas zieleni lub wykupić pojedynczą zabudowę.
- Obecne normy hałasu są łagodniejsze i można zamiast ekranów stosować inne rozwiązania chroniące przed hałasem. Na razie nie słyszałam, by projektanci skarżyli się na nowe przepisy, ale jesteśmy dopiero na etapie projektowania nowych dróg - powiedziała "Wyborczej" Barbara Dzieciuchowicz, szefowa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
NIK zwróciła się już do rządu o doprecyzowanie przepisów oraz przygotowanie nowego planu działań ochrony przed hałasem.