Caracal napędzany obietnicami

Caracal napędzany obietnicami

(fot. Łukasz Szeląg/Reporter, mat. ilustracyjny z nr. 34 tygodnika "Wprost")
Dodano:   /  Zmieniono: 
Im więcej wyjaśnień składa Ministerstwo Obrony Narodowej w sprawie przetargu na śmigłowce dla wojska, tym więcej pojawia się wątpliwości. Nie da się ich rozstrzygnąć bez zwołania tajnego posiedzenia komisji Sejmu do spraw zbrojeń z udziałem wszystkich trzech firm startujących w przetargu.

Sporo emocji wywołał nasz tekst o dziwnych okolicznościach, w jakich francuski śmigłowiec Caracal wygrał przetarg na dostawy dla polskiej armii. Zaczynając od osobistych wpisów na Twitterze oburzonego ministra obrony Tomasza Siemoniaka i nieprzebierających w słowach jego pułkowników, po ostrą wypowiedź prezydenta Dudy, ale ta w zgoła innym duchu. W swoim pierwszym wywiadzie dla zagranicznej prasy Andrzej Duda powiedział dziennikowi „Financial Times” o konieczności dokładnego przyjrzenia się legalności procedur przetargowych. Wcześniej z apelem do prezydenta zwrócili się związkowcy i pracodawcy. Była to pierwsza inicjatywa Rady Dialogu Społecznego – nowej instytucji powołanej przez Bronisława Komorowskiego. Z rozmów z posłami i ekspertami możemy wnosić, że na tych wypowiedziach sprawa się nie zakończy.

Do długiej listy niejasności opisywanych w ostatnim numerze „Wprost” Ministerstwo Obrony Narodowej, pewnie nieświadomie, ale samo dokłada nowe wątpliwości. W materiałach na swojej stronie MON, odnosząc się do konkretnych zarzutów – warunków przetargu, które nie zostały spełnione – pisze: „Szczegółowa weryfikacja wymagań technicznych zostanie przeprowadzona dopiero podczas odbioru śmigłowca”. Oznaczałoby to ni mniej, ni więcej, tylko złamanie zapisów przetargu. Z naszych informacji wynika, że do kolejnego etapu rozmów o kontrakcie mogą przejść tylko firmy, które dysponują już wymaganym sprzętem albo ewentualnie przedstawią certyfikaty, że dysponują takim rozwiązaniem. Formuły „sprawdzimy, czy to mają, jak już nam dostarczą” albo „producent deklaruje, że będzie to miał” może i brzmią zgrabnie w mediach, ale niespecjalnie przystają do sztywnej formy przetargu.

W materiałach MON nie ma ani słowa o konkretnych certyfikatach. Co gorsza, dotychczas nie otrzymali ich nawet posłowie z Komisji Obrony Narodowej posiadający certyfikaty dostępu do informacji zastrzeżonych. Dyrektor Airbus Helicopters na Europę Środkową Mickaël Péru w przesłanym nam oświadczeniu przyznaje, że wspomniana już składana belka ogonowa na potrzeby działań morskich znalazła się w ofercie, i jak twierdzi, zostanie „bez problemu” dostarczona na czas. Ale ani dyrektor Péru, ani MON nie wskazali na numer certyfikatu urządzenia. Czyli na istniejące wyposażenie – zgodne z wymogami przetargu, a nie to obiecane.

"Kto uziemił śmigłowce"

Więcej na ten temat dowiesz się z tekstu: "Kto uziemił śmigłowce". Głos w sprawie zabrał też autor artykułu Cezary Bielakowski: "Dlaczego MON reaguje tak nerwowo""Do MON pod rozwagę".  Do publikacji "Wprost" odniósł się także poseł PiS Michał Jach. Na zarzuty MON odpowiedział także redaktor naczelny Wprost Tomasz Wróblewski.

Przedsiębiorcy i związkowcy opublikowali apel do prezydenta Andrzeja Dudy o ponowne przeanalizowanie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii.


Więcej możesz przeczytać w 35/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.