Koronawirus u kolejnych pracowników Polskiej Grupy Górniczej. Już 111 przypadków COVID-19

Koronawirus u kolejnych pracowników Polskiej Grupy Górniczej. Już 111 przypadków COVID-19

Kopalnia, zdj. ilustracyjne
Kopalnia, zdj. ilustracyjne Źródło: Fotolia / Gudellaphoto
Do 111 wzrosła we wtorek liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa wśród pracowników Polskiej Grupy Górniczej (PGG), a liczba osób objętych kwarantanną przekroczyła 900. Firma liczy jednak, że dwie zatrzymane z tego powodu kopalnie za kilka dni będą mogły wznowić wydobycie.

Jak wynika z danych PGG, w rybnickiej kopalni ROW potwierdzono dotąd obecność SARS-CoV-2 u 50 pracowników, a 508 poddano kwarantannie. Większość to górnicy z ruchu Jankowice – jednej z czterech części tej kopalni. W katowickiej kopalni Murcki-Staszic zachorowały dotąd 44 osoby, a 344 są w kwarantannie. W gliwickiej kopalni Sośnica potwierdzono 17 przypadków , a kwarantanną objęto 67 osób. Wśród załogi PGG wykonywane są kolejne testy pod kątem zachorowania na COVID-19.

Od poniedziałku zatrudniająca ponad 3,9 tys. osób kopalnia Murcki-Staszic i ruch Jankowice, gdzie pracuje przeszło 3,1 tys. osób, nie wydobywają węgla. PGG zakłada, że obydwa zakłady będą mogły wznowić pracę 4 maja.

– W obu kopalniach zastosowaliśmy taki sam scenariusz postępowania, polegający na ograniczeniu aktywności do niezbędnego minimum. Będziemy obserwować, czy i w jakim tempie następują ewentualne kolejne przypadki zachorowań, żeby móc podejmować dalsze działania. Zakładamy i mamy nadzieję, że po święcie majowym będziemy wznawiać produkcję w tych zakładach – powiedział we wtorek PAP prezes PGG Tomasz Rogala.

Dodał, że w obu kopalniach prowadzone są obecnie wyłącznie czynności o charakterze zachowawczym, czyli niezbędne do tego, żeby utrzymać kopalnie. – Mówimy tutaj o profilaktyce pożarowej, wyzbrajaniu ścian oraz wykonywaniu tych prac i czynności, które są konieczne, aby kopalnia mogła dalej funkcjonować i aby można było wznowić produkcję. Pewne czynności musimy wykonywać, bo inaczej kopalnie się zapożarują i nie będzie dokąd wracać – wyjaśnił prezes.

Rogala tłumaczył, że zaprzestanie np. likwidacji wyeksploatowanych ścian i innych działań zabezpieczających mogłoby doprowadzić do powstania podziemnego pożaru czy np. obwału – skutki tego byłyby trudne, a czasami wręcz niemożliwe do usunięcia, co byłoby groźne dla funkcjonalności kopalni.

Prezes przyznał, że przestój negatywnie wpływa na sytuację ekonomiczną spółki – także w sytuacji, gdy – jak obecnie – przykopalniane zwały są pełne nieodebranego przez odbiorców węgla.

– Mniejsza podaż węgla to zawsze mniejszy potencjalny przychód dla spółki. Dlatego pozostawienie kosztów funkcjonowania przy zmniejszonym przychodzie – a z taką sytuacją mamy do czynienia – nigdy nie jest dobre dla spółki. Dlatego liczymy na to, że przestój obejmie tylko cztery dni robocze, a nie będziemy mówili o dłuższym okresie – powiedział prezes. Ocenił, że sytuacja na zwałach kopalń PGG jest stabilna.

– Wśród ponad 3 mln ton węgla, który znajduje się obecnie na naszych zwałach, niespełna 1 mln ton to wielkość operacyjna – tyle spółka musi stale utrzymywać, by zaspokajać bieżące potrzeby odbiorców. Stąd realna nadwyżka węgla na zwałach to obecnie ok. 2 mln ton. Ta wielkość w sposób drastyczny nie przyrasta, sytuacja jest ustabilizowana" – poinformował Rogala. Zastrzegł, że w obecnej sytuacji trudno prognozować przyszłe zapotrzebowanie na energię elektryczną i służący do jej wytwarzania węgiel.

Dezynfekcja i kamery termowizyjne

Prezes największej górniczej spółki przypomniał, że w kopalniach PGG wdrożono wiele działań służących ograniczeniu ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa. M.in. systematycznie jest przeprowadzana dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc – łaźni, lampowni, cechowni i ważnych ciągów komunikacyjnych. Codziennie odbywa się pomiar temperatury u wchodzących na teren zakładu pracowników. Spółka kupiła także dodatkowe kamery termowizyjne, które automatycznie alarmują, gdy ktoś przechodzący przed obiektywem ma podwyższoną temperaturę. Zmieniono zasady zjazdów na dół i wyjazdów na powierzchnię oraz zasady korzystania z podziemnego transportu, by zwiększyć odległości między pracownikami.

– Działamy w dwóch trybach. Pierwszy służy temu, aby maksymalnie przewidzieć zagrożenia i ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa – temu służą wszystkie podjęte działania prewencyjne. Drugi tryb to elastyczne reagowanie na sytuację, tak jak miało to miejsce w ruchu Jankowice i kopalni Murcki-Staszic – powiedział Rogala. Ocenił, że jeżeli bezpieczeństwo załogi będzie wymagało wstrzymania wydobycia także w innych kopalniach, to takie decyzje trzeba będzie podjąć. Na razie nie ma jednak sygnałów, aby inne zakłady musiały wstrzymać produkcję.

Koronawirus we wszystkich spółkach

Koronawirus jest już obecny we wszystkich śląskich spółkach węglowych. W minioną niedzielę potwierdzono wirusa u pierwszego pracownika zatrudniającej ok. 22 tys. osób Jastrzębskiej Spółki Węglowej – to górnik z kopalni Pniówek. Na kwarantannę skierowano tam 29 osób, które miały z nim kontakt. Ponadto, wśród chorych na Covid-19 są górnicy z należącej do spółki Węglokoks Kraj kopalni Bobrek-Piekary w Bytomiu oraz górnik z należącej do spółki Tauron Wydobycie kopalni Janina w Małopolsce.

Pierwszym przypadkiem koronawirusa w środowisku górniczym na Śląsku było 3 kwietnia potwierdzenie zakażenia dwóch pielęgniarek z punktu pierwszej pomocy przy kopalni Rydułtowy – części należącej do PGG kopalni ROW. Dwa dni później okazało się, że chory jest górnik zatrudniony w innej części tej kopalni – Marcel w Radlinie. W ciągu minionych dwóch tygodni potwierdzono zakażenie koronawirusem u kolejnych pracowników innego ruchu kopalni ROW – Jankowice. Przybyło również osób zarażonych w należącej do PGG kopalni Sośnica w Gliwicach – pierwszy przypadek koronawirusa potwierdzono tam 9 kwietnia. Później potwierdzono przypadki koronawirusa w katowickiej kopalni Murcki-Staszic.

Według przekazanych we wtorek danych sanepidu, w woj. śląskim zakażanie koronawirusem potwierdzono dotąd u 2001 osób; od poniedziałku przybyły 72 nowe przypadki. Od początku epidemii w regionie zmarło 102 chorych, a 304 osoby wyzdrowiały.

autor: Marek Błoński