Bez przełomu w sprawie ETS. Morawiecki nie przekonał unijnych przywódców

Bez przełomu w sprawie ETS. Morawiecki nie przekonał unijnych przywódców

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Źródło:Newspix.pl
Premier Matusz Morawiecki nie przekonał europejskich polityków do zreformowania systemu ETS, który reguluje opłaty za emisję CO2. Jego argumenty spotkały się z zarzutem, że przecież Polska dużo zarabia na tym handlu.

Mateusz Morawiecki poleciał do Brukseli z zamiarem przekonania przywódców europejskich doodejścia od systemu sprzedaży uprawnień do emisji CO2 od systemu w jego obecnym kształcie. Wypaczenie polega w jego opinii na tym, że na rynku uprawnień działają nie tylko państwa, ale też wielkie instytucje finansowe, dla których uprawnienia to biznes jak każdy inny. W wyniku ich spekulacji ceny uprawień idą w górę: na początku roku za emisję tony CO2 państw UE płaciły 30 euro, a teraz cena przekracza 90 euro. Przekłada się to na wyższe rachunki dla odbiorców na kontynencie.

Prosta reguła: niech handel uprawnieniami do emisji ograniczony będzie tylko do uczestników tego rynku. Do tych uczestników, którzy potrzebują mieć te uprawnienia. Nie wpuszczajmy na ten rynek banków, bogatych graczy, którzy podnoszą cenę — powiedział premier na konferencji prasowej jeszcze w Polsce i z tak sformułowanym przesłaniem poleciał do Brukseli.

Nie udało mu się jednak przekonać do swoich racji pozostałych uczestników spotkania w Brukseli. Jego słowa o tym, że „system ETS wywrócił się i nie działa”, gdyż prowadzi do wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 3-4-krotnie w ciągu ostatnich 12-14, wywołały szybką reakcję szefowej KE oraz przywódców innych państw. Zwrócili oni uwagę, że na tym krytykowanym systemie Polska bardzo dobrze zarabia.

Polska bardzo dużo zarabia na krytykowanym systemie ETS

I to akurat jest prawda:Polski rząd sprzedaje na aukcjach uprawnienia, które otrzymuje wcześniej za darmo. Według danych Ministerstwa Finansów dot. 2020 roku do budżetu państwa, z systemu handlu do emisji wpłynęło ponad 12 mld złotych, co stanowiło około 3 proc. polskiego budżetu. Na 2021 rok rząd zaplanował wpływy z EU ETS w wysokości 10,4 mld złotych. Wysokie ceny uprawnień do emisji sprawiły, że już we wrześniu wpływy te sięgały 17,3 mld złotych. Na samych wrześniowych aukcjach rząd zarobił 4 mld, a od tego czasu ceny uprawnień wzrosły. Wpływy z ostatniej aukcji 8 grudnia, gdy ceny uprawnień pobiły rekord, wyniosły ok. 820 mln zł.

Kraje UE mają obowiązek wydawać połowę tych pieniędzy na cele związane z polityką klimatyczną, jak np. rozwój energetyki odnawialnej. W Polsce finansują one m.in. program „Mój Prąd” i programy niskoemisyjnego transportu.

Po zakończeniu szczytu Morawiecki powiedział dziennikarzom, że w tym temacie nie została przyjęta konkluzja, bo jej zapisy były „puste” i nie dawały odpowiedzi na gwałtowny wzrost cen energii. — To nie jest coś, na co Polska mogła się zgodzić — powiedział.

Czytaj też:
Pawłowicz pisze o „szatańskiej broni”, której Polska nie przeżyje. Wyjaśniamy, o co chodzi

Opracowała:
Źródło: Wprost / Business Insider Polska