30 lat rozwoju gospodarczego. Z jakiego poziomu startowaliśmy i gdzie jesteśmy obecnie?

30 lat rozwoju gospodarczego. Z jakiego poziomu startowaliśmy i gdzie jesteśmy obecnie?

Pieniądze, zdj. ilustracyjne
Pieniądze, zdj. ilustracyjne Źródło: Fotolia / Tomasz Zajda
4 czerwca to dla Polaków data szczególna. Dokładnie 30 lat temu, odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory do Sejmu i Senatu. Był to moment, w którym oficjalnie pożegnaliśmy komunizm i rozpoczęliśmy budowę gospodarki wolnorynkowej w celu nadgonienia państw rozwiniętych. Z jakim skutkiem?

Jesteśmy przyzwyczajeni do wysłuchiwania rządzących polityków, którzy zawsze, niezależnie od partii, z jakiej pochodzą, powtarzają, że Polska rozwija się gospodarczo, goni państwa rozwinięte i że już niebawem dogonimy największe państwa Europy. Większość z nas nie bierze tego jednak na poważnie z kilku względów. Przede wszystkim, takie hasła już nam spowszedniały. Rzeczy powtarzane zbyt często, stają się po prostu nudne i z czasem niewiarygodne. Po drugie, brakuje nam perspektywy. Na co dzień, nie mamy bowiem ani czasu, ani ochoty zagłębiać się w szczegółowe statystyki, które pozwoliłby nam oceniać, jak jest naprawdę. A jest – abstrahując od polityki – bardzo dobrze.

Trudny start

Jest dobrze, ale było bardzo trudno. Jak ocenił w 2000 roku Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, Polska po upadku komunizmu startowała z najtrudniejszej pozycji wśród państw bloku, takich jak Węgry, Czechy czy Słowacja. Wynikało to przede wszystkim z bardzo silnego uzależnienia wobec handlu ze Związkiem Radzieckim. Pod uwagę wzięto także nierównowagę makroekonomiczną i poziom rozwoju gospodarczego. Jak podaje Bank Światowy Polska swoją transformację polityczno-gospodarczą rozpoczynała z PKB per capita na poziomie 1731 dolarów. Dla porównania, w 2018 roku był to już poziom 15431 dolarów.

Kolejnym z często przypominanych wskaźników, który ma świadczyć o rozwoju gospodarczo-społecznym jest współczynnik skolaryzacji, czyli odsetek studentów uczelni wyższych. W 1990 roku wynosił on jedynie 9,8 proc. Obecnie kształtuje się on na poziomie 37,2 proc. Czy jest to faktycznie wyznacznik jedynie pozytywny? Ta kwestia wywołuje pewne kontrowersje. Z jednej strony, to bardzo dobry znak, że tak duża ilość młodych ludzi rozpoczyna studia wyższe i pragnie osiągnąć wyższe wykształcenie. Z drugiej strony rodzi się pytanie o inflacje magistrów. Już widać, że tytuł licencjata, przestaje mieć na rynku pracy znaczenie. Można podejrzewać, że podobnie będzie z tytułem magistra już za kilka lat. Pytanie brzmi, czy podobny los spotka doktorów.

Skutki uboczne

Polska uczy się jednak, że dynamiczny rozwój gospodarczy ma również ciemne strony. Jak w każdym kraju kultury „zachodniej”, który wszedł na ścieżkę rozwoju, także w Polsce obserwujemy tego negatywne skutki. Pierwszy z nich to problemy demograficzne. Tak jak w innych krajach na świecie, bogacący się Polacy, coraz rzadziej decydują się na dzieci. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, współczynnik dzietności - czyli liczba urodzonych dzieci, które przypadają na jedną kobietę w wieku rozrodczym – stanowił w 1990 roku 2,07. Oznacza to, że średnio, polska rodzina posiadała statystycznie nieco ponad dwójkę dzieci. Współczynnik ten zaczął jednak drastycznie spadać z każdym, kolejnym rokiem. W 1996 roku wyniósł on już tylko 1,59. Najgorzej było jednak w 2004 roku, kiedy to zanotowano alarmujący poziom 1,23 dziecka na rodzinę.

Czytaj też:
Ile kosztuje wychowanie dziecka? W tym roku dużo więcej

Czy program Rodzina 500+ zmienił tę sytuację i zachęcił Polaków do posiadania potomstwa? Statystyki GUS pokazują, że... chyba tak. Może to oczywiście wynikać z innych czynników, szczególnie że wzrost rozpoczął się jeszcze zanim program został wprowadzony w 2016 roku. W 2017 roku współczynnik dzietności wyniósł 1,45 i od 2015 roku widoczny jest trend wzrostowy. Dane sprzed dwóch lat, czyli najnowsze, jakie przedstawił GUS pokazują, że wróciliśmy do poziomu, który notowany był ostatnio w 1998 roku. Nadal jest to jednak poziom tak niski, że wraz z poziomem starzenia się społeczeństwa, rodzi poważne obawy o przyszłość.

Źródło: WPROST.pl / Puls Biznesu