Janusz Steinhoff: W 2050 roku w Polsce będą czynne tylko dwie kopalnie

Janusz Steinhoff: W 2050 roku w Polsce będą czynne tylko dwie kopalnie

Janusz Steinhoff (fot. FOT. TEDI/NEWSPIX.PL / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
– Nie można mówić ludziom, że górnictwo jest kołem zamachowym polskiej gospodarki. To niczym nie poparta demagogia. Górnikom trzeba powiedzieć jasno, że ich branża się kończy – mówi Janusz Steinhoff, były minister gospodarki i wicepremier w rządzie Jerzego Buzka.

– Jesteśmy krajem bezpiecznym energetycznie. Poziom importu energii jest u nas niewielki, a poziom samowystarczalności wysoki. Mamy własny węgiel brunatny i kamienny, na którym w 80 proc. opiera się nasza energetyka – mówi Janusz Steinhoff.

Pozostaje pytanie, na czym będziemy opierać nasz miks energetyczny: czy na atomie, czy na odnawialnych źródłach energii. – Nie można przez 20 lat dyskutować w kółko na ten sam temat, czy budujemy elektrownię jądrową, czy nie. Zarówno Donald Tusk, jak i obecna ekipa rządząca za długo zwlekali z tą decyzją. To był kompletny brak decyzyjności – mówi.

Za elektrownią atomową przemawia jej zeroemisyjność, ale odstraszają koszty inwestycyjne, które są czterokrotnie wyższe niż w przypadku siłowni gazowych.

Jego zdaniem w najbliższym czasie właśnie zużycie gazu będzie w Polsce drastycznie rosnąć. – Nie można mówić ludziom, że górnictwo jest kołem zamachowym polskiej gospodarki. To niczym nie poparta demagogia. Górnikom trzeba powiedzieć jasno, że ich branża się kończy – tłumaczy Steinhoff.

Energetyka oparta na węglu jest droga, bo drogie są koszty wydobycia w polskich kopalniach. Te położone są często w silnie zurbanizowanych terenach, węgiel wydobywa się wyjątkowo głęboko, istnieje duże ryzyko tąpnięć, a to wszystko zwiększa koszty.

– Myślę, że w 2050 roku w Polsce będą funkcjonować 2-3 kopalnie. Reszta zakończy swój żywot – mówi były wicepremier.

Paliwa stałe będą zastąpione przez paliwo gazowe. Szczególnie jeśli chodzi o odbiorców komunalnych, czyli na przykład elektrociepłownie w miastach, które wdrożyły surową politykę antysmogową. Złoża węgla brunatnego zresztą już się w Polsce kończą. Zdaniem Steinhoffa mowa o otwieraniu nowych kopalni odkrywkowych to mrzonka. – Wydobycie skończy się na dobre w ciągu 10 lat – uważa.

Jeśli chodzi o gaz, to przez wiele lat byliśmy przypisani do jednego dostawcy, czyli rosyjskiego Gazpromu. Płaciliśmy najwyższe ceny za błękitne paliwo w Europie. Wszystko przez to, że Rosjanie obciążali nas specjalną rentą, bo wiedzieli, że nie mamy wobec nich alternatywy.

Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Mamy gazoport w Świnoujściu, mamy połączenia z Niemcami niedaleko Zgorzelca czy z Południem poprzez gazociąg Moravia. Za dwa lata ma ruszyć Baltic Pipe. Planuje się też rozbudowę gazoportu.

W 2022 r. kończy się kontrakt jamalski i rząd nie zamierza go przedłużać. – Myślę, że do tego czasu cały gaz potrzebny nam w kraju będziemy w stanie sprowadzić z innych kierunków niż Rosja. Ale nie oznacza to też, że ze Wschodu nie popłynie już do nas ani jeden metr sześcienny błękitnego paliwa, bo jeśli Rosjanie zaproponują atrakcyjną cenę, to i w Polsce znajdą się na rosyjski gaz odbiorcy – twierdzi.

Mówiąc o energii elektrycznej, to jeszcze w 2001 roku Polska była jej eksporterem. Dzisiaj staliśmy się importerem prądu z zagranicy. Wszystko przez to, że wytworzenie w Polsce jednej megawatogodziny jest drogie. Po pierwsze dlatego, że mamy drogi węgiel, po drugie, bo dużo płacimy za wytwarzane przez nasze elektrownie tony dwutlenku węgla. W takim wariancie bardziej opłaca nam się ściągać energię elektryczną na przykład ze Szwecji. Dlatego, tak ważne jest, żeby obok bezpieczeństwa energetycznego, które tak naprawdę już w Polsce osiągnęliśmy, pamiętać należy jeszcze o konkurencyjności, żebyśmy mogli wytworzone u nas paliwa czy energię sprzedawać po atrakcyjnej cenie.

Czytaj też:
70 przypadków koronawirusa w dwóch kopalniach. Prace wstrzymane na tydzień

Źródło: Wprost