Boeingi mogą mieć wadliwe części skrzydeł. Producent ostrzega linie lotnicze

Boeingi mogą mieć wadliwe części skrzydeł. Producent ostrzega linie lotnicze

Boeing 737 MAX
Boeing 737 MAX Źródło:Wikimedia Commons / Clemens Vasters
Kolejne problemy Boeinga. W trakcie wspólnego dochodzenia, prowadzonego przez producenta wraz z Federalną Agencją Lotnictwa, okazało się, że niektóre elementy skrzydeł mogły być produkowane bez zachowania odpowiednich standardów bezpieczeństwa.

Boeing przyznał, że część jego samolotów, w tym wiele modeli 737 Max, może mieć wadliwe części skrzydeł. To kolejny problem z modelem, który został uziemiony po katastrofach w Indonezji i Etiopii.

Śledztwo Federalnej Agencji Lotnictwa

Boeing, aby wznowić loty modeli 737 Max, musiał współpracować z Federalną Agencją Lotnictwa. Jest to organ odpowiedzialny za certyfikacje samolotów i nadzór lotów, należący do Ministerstwa Transportu Stanów Zjednoczonych. Po wspólnej inspekcji Boeing rozesłał do linii lotniczych, które korzystają z jego samolotów informację, aby dokładnie sprawdziły łączenia prowadnic slotów, czyli części znajdujących się na przedniej krawędzi skrzydła. Ostrzeżenie dotyczyło modeli 737 Max i 737 Next Generation, czyli wszystkich samolotów od modelu 737-600, -700, -800, aż po 737-900.

Sloty to znajdujące się na przedniej części skrzydeł elementy aerodynamiczne. Boeing informuje, że w niektórych przypadkach, mocowania tej części mogły być wykonane bez zachowania odpowiednich standardów bezpieczeństwa i niezbędna jest ich wymiana. Federalna Agencja Lotnictwa informuje, że jeśli linie lotnicze znajdą w swoich samolotach wadliwe części, to zobligowane są do ich natychmiastowej wymiany, zanim samolot zostanie ponownie użyty do transportu pasażerów.

Do odkrycia doszło w miniony piątek, kiedy to podczas inspekcji Boeinga i FAA w jednej z fabryk produkującej podzespoły, okazało się, że część wadliwych elementów nie przeszło procesu hartowania, co mogło wpłynąć na ich wytrzymałość.

Problemy Dreamlinerów

Kilka tygodni temu pisaliśmy także o nieprawidłowościach, do których dotarli dziennikarze „The New York Times”. W fabryce Boeinga w Charlestone, w której składane są Dreamlinery, zdaniem dziennikarzy miało dochodzić do nieprawidłowości. Nie ma dowodów, które potwierdzałyby, że na skutek nieprawidłowości doszło do naruszenia bezpieczeństwa pasażerów, ale giełda nerwowo zareagowała na doniesienia prasy. Akcje Boeinga poszybowały w dół.

Wadliwe części, śmieci i narzędzia

Zdaniem dziennikarzy, w fabryce w Charleston miało dochodzić do takich nadużyć jak montowanie w samolotach wadliwych części, pozostawianie w nich śmieci oraz narzędzi. W ogonie jednego z samolotów miała zostać odnaleziona pozostawiona tam drabina. Błędy te mają wynikać z pośpiechu, który narzucony jest na pracowników. Boeing stara się nadrobić opóźnienie w zamówieniach, które powoduje, że oddala się od swojego głównego rywala – Airbusa.

Czytaj też:
Śmierci 149 pasażerów Boeinga dało się uniknąć? „Nawet nie wiedzieliśmy, że ten cholerny system istnieje!”