„Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem”. Szef FAA komentuje lot testowy Boeingiem 737 Max

„Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem”. Szef FAA komentuje lot testowy Boeingiem 737 Max

Boeing 737 Max
Boeing 737 MaxŹródło:Shutterstock / Andreas Zeitler
Federalna Administracja Lotnictwa jest zadowolona z efektów wczorajszego lotu testowego Boeingiem 737 Max. Samolot jest o krok od ponownej certyfikacji i powrotu do służby.

– Niczego nie podpiszę, póki nie będę miał poczucia, że wysłałabym w podróż tym samolotem swoją rodzinę – miał powiedzieć szef Federalna Administracja Lotnictwa o ponownej certyfikacji Boeinga 737 Max.

Lot testowy, który rozpoczął się wczoraj o godzinie 18 czasu polskiego, był kluczowy nie tylko dla przyszłości Boeinga, ale również dla reputacji FAA. Wielu ekspertów zarzuca agencji, że pochopnie wydała pozwolenie na pierwszą certyfikację 737 Max, bez jego dokładnej kontroli. Boeing od marca 2019 roku przeżywa największy kryzys w historii firmy. Na uziemienie feralnego modelu nałożył się globalny lockdown spowodowany i idące za nim odwołane zamówienia na nowe maszyny.

– Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem – powiedział po wczorajszym locie testowym Steve Dickson, szef Federalnej Administracji Lotnictwa, którzy osobiście pilotował maszynę.

Ponowna certyfikacja 737 Max

Firma od miesięcy stara się o ponowną certyfikację samolotu. Federalna Administracja Lotnictwa od momentu wydania w marcu 2019 roku decyzji o uziemieniu najlepiej sprzedającego się modelu Boeinga prowadzi wnikliwe śledztwo, którego celem jest znalezienie przyczyn wypadków i ewentualna ponowna zgoda na prowadzenie lotów. W środowisku lotniczym mówi się, że jeśli wszystkie testy wyjdą pomyślnie, 737 Max może wrócić do służby pod koniec listopada. Europejscy regulatorzy przyznali, że jeśli FAA wyda zgodę, oni również pozwolą na loty feralnego modelu.

Przyczyny katastrof

FAA informowała, że przyczyną obu katastrof było oprogramowanie Maneuvering Characteristics Augmentation System (MCAS), które miało zapobiegać przeciągnięciom, czyli sytuacji, kiedy samolot traci siłę nośną z powodu zbyt dużego zadarcia nosa maszyny. To właśnie ono miało sprawić, że nos maszyny gwałtownie się obniżył.

Odbycie testów planowano pierwotnie na koniec 2019 roku, ale w międzyczasie śledczy badający sprawę odkryli szereg nowych nieprawidłowości. Do mediów trafiały informacje o znalezionych wewnątrz konstrukcji samolotów przedmiotach oraz nieprawidłowościach w dokumentacji.

Czytaj też:
Dreamlinery z poważną wadą. Może chodzić o setki samolotów