Największe święto konsumpcji poważnie zagrożone. Stawi czoła pandemii?

Największe święto konsumpcji poważnie zagrożone. Stawi czoła pandemii?

Black Friday (Czarny Piątek)
Black Friday (Czarny Piątek) Źródło: Shutterstock / PopTika
Pandemia koronawirusa pokonała już w tym roku igrzyska olimpijskie w Tokio, piłkarskie UEFA Euro 2020 i Święta Wielkanocne. Zanosi się na to, że pokona „Black Friday”, czyli największe święto konsumpcji.

„Czarny Piątek” może umrzeć w tym roku, wieszczą amerykańskie media, z CNN na czele. Ten dzień wyprzedaży, który powoli, ale konsekwentnie przyjmuje się także w Polsce, przypada w piątek po amerykańskim Święcie Dziękczynienia i jest symbolicznym początkiem zakupów przed Bożym Narodzeniem. „Black Friday” przyciąga tłumy, wywołuje histerię w centrach handlowych i ekscytuje wszystkich, którzy lubią wydawać pieniądze.

– Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że tak będzie także w tym roku – mówi w CNN Scott Rankin z firmy doradczej KPMG. – Wobec wszystkiego, co się dzieje, może nie być „Czarnego Piątku”. Nie wyobrażam sobie, żeby detaliści gromadzili zapasy na ten dzień, aby zaopatrzyć się na wydarzenie, które może przyciągnąć setki ludzi do sklepów. Przy odrobinie szczęścia będziemy już mieli szczepionkę i wtedy dostaniemy nasz „Black Friday”.

Jednak eksperci odbierają nadzieję, twierdzą, że opracowanie i przetestowanie szczepionki zajmie co najmniej 18 miesięcy. Co najmniej jeden sprzedawca już teraz planuje inną strategię na tegoroczny „Czarny Piątek”.

Strategia sieciowa

Dyrektor generalny (CEO) Macy’s (to jeden z największych domów handlowych Stanów Zjednoczonych), Jeff Gennette, rozmawiał już analitykami w zeszłym tygodniu. – Jasne, że tłumy są dla nas bardzo ważne, ale w tym roku nie ma mowy o tłumach – powiedział.

Jednocześnie coraz więcej konsumentów aktywnie korzysta z zakupów online. Biorąc pod uwagę ten trend, Gennette stwierdził, że jego Macy’s skoncentruje się na ofertach internetowych na ten dzień. Firma rozważa przy tym alternatywny start, tuż po Halloween (31 października).

Obserwatorzy branży twierdzą, że „Czarny Piątek” w ostatnich latach traci na znaczeniu dla kupujących. Jednym z powodów jest to, że detaliści zaczęli oferować zniżki przez wiele dni zamiast – jak dotąd – oferować je jednego dnia. Konsumenci coraz częściej sięgają po internet, aby znaleźć jeszcze lepsze oferty niż dają okazje w sklepach. – Sprzedaż online stanowi obecnie aż 40 proc. sprzedaży ogółem w „Czarny Piątek” – mówi Rankin.

Klienci przed komputerami

Według amerykańskiego Departamentu Handlu w 2019 r. klienci kupili w internecie towarów za ponad 600 miliardów dolarów, co stanowi wzrost o prawie 15 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. – „Black Friday” zdecydowanie zmienił się w temat online’owy w ciągu ostatnich pięciu lat –przyznaje Neil Saunders, analityk i dyrektor zarządzający w GlobalData Retail. – Punktem centralnym nie jest już ten właśnie jeden dzień. To wydarzenie rozłożone na kilka dni.

Saunders spodziewa się, że „Czarny Piątek” będzie jeszcze bardziej ograniczony w tym roku, zwłaszcza jeśli COVUD-19 przyjdzie z zapowiadaną drugą falą, jesienią i zimą.

Mimo tych czarnych wizji sprzedawcy odbierają sygnały, że apetyt konsumentów na zakupy pozostaje silny, pomimo obecnych trudności. – W miarę jak sklepy ponownie się otwierają, wciąż są ludzie, którzy stają w nich w kolejkach – mówi Rod Sides, analityk pracujący dla Deloitte. –Niektórzy detaliści pewnie będą uważać, że ryzyko jest zbyt duże, aby próbować przyciągnąć tłumy w „Czarny Piątek”. Ale będą też inni, którzy nie będą się zbytnio martwić, dopóki będą w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim pracownikom i klientom. Dowiemy się bliżej listopada.

Czytaj też:
Pandemia opóźniła ekspansję Primarka. Kiedy otwarcie sklepu w Warszawie