Dzikie zwierzęta mogą przenosić choroby. A handel nimi kwitnie w internecie

Dzikie zwierzęta mogą przenosić choroby. A handel nimi kwitnie w internecie

Nietoperz, zdjęcie ilustracyjne
Nietoperz, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Unsplash / rigel
Pomimo ograniczeń wywołanych przez COVID-19 i pomimo ryzyka przenoszenia chorób ze zwierząt na ludzi, nielegalny handel dzikimi zwierzętami w sieciach społecznościowych nadal trwa. Dzikie zwierzęta są sprzedawane jako „zwierzęta domowe”, donoszą naukowcy.

Naukowcy z Oxford Brookes University i University of Western Australia, po przeanalizowaniu około 20 tys. postów na Facebooku dotyczących handlu dzikimi zwierzętami domowymi, wzywają do zwiększenia kontroli na portalach społecznościowych, aby ograniczyć potencjalne wyniszczenie zwierząt i zmniejszyć ryzyko pandemii.

Pandemia nie wyhamowała nielegalnego handlu

W związku z obecną globalną pandemią COVID-19 w centrum uwagi znajduje się rola dzikich zwierząt jako roznosicieli chorób zakaźnych. Przenoszenie się z człowieka na zwierzę zostało udokumentowane podczas poprzednich epidemii wirusów, takich jak SARS i MERS. Kilka wczesnych przypadków COVID-19 było powiązanych z niekontrolowanym rynkiem w Wuhan w Chinach, chociaż jak dotąd nie ma wystarczających dowodów, aby stwierdzić, w jaki sposób wirus przeniósł się na ludzi.

Pomimo tego ryzyka przenoszenia chorób ze zwierząt na ludzi, naukowcy nie znaleźli wyraźnych dowodów na to, że w czasie pandemii handel dzikimi zwierzętami w internecie został zniechęcany lub chociażby ograniczony. Analizując reklamy na Facebooku w Brazylii i Indonezji, naukowcy znaleźli tysiące postów reklamujących dzikie zwierzęta, z potencjalną publicznością ponad 200 tys. osób. Tylko 0,44 proc. z ponad 20 tys. reklam online dotyczących handlu dzikimi zwierzętami zawierało jakiekolwiek odnośniki do COVID-19.

Handlarze o pandemii nie wspominają. Jakby jej nie było

Współautorka badania Anna Nekaris, profesor zajmująca się ochroną zwierząt naczelnych na Oxford Brookes University, powiedziała: „Spodziewaliśmy się, że zobaczymy wiele postów wspominających o COVID-19 w związku z potencjalnymi zagrożeniami związanymi z handlem dzikimi zwierzętami lub winiącymi wirusa, jako przyczynę tymczasowego zaprzestania sprzedaży. Tymczasem reklamy wspominające o COVID-19 często stymulowały handel dzikimi zwierzętami, sugerując na przykład, że pandemia była świetnym momentem na zakup egzotycznego zwierzaka do towarzystwa”.

Co ciekawe, naukowcy odkryli, że niemal żaden handlowiec ani potencjalni klienci nie dyskutowali o roli handlu dzikimi zwierzętami w rozprzestrzenianiu się chorób. Zamiast tego udzielano rabatów, świadczono usługi dostawy do domu, a klientów zachęcano do spędzania większej ilości czasu ze zwierzętami ze względu na lockdown.

„Obecne metody walki się nie sprawdzają”

Współautor badania Thais Morcatty, doktorantka na Oxford Brookes University, skomentowała: „Nielegalny rynek rozwija się, aby zaspokoić wciąż istniejący popyt. Handel dzikimi zwierzętami nie tylko trwa, ale monitorowanie go staje się prawie niemożliwe”. Inna współautorka badania Kim Feddema, doktorantka z University of Western Australia dodała: „Powiązania między handlem dzikimi zwierzętami a chorobami zakaźnymi są bardzo niepokojące. Jednak używanie tego argumentu w walce z procederem jest nieskuteczne. Aby osiągnąć znaczącą zmianę postawy, która ochroni dzikie gatunki i ludzi, konieczne jest wypracowanie nowych metod, no i wysłuchanie tego, co mówią nam sami handlowcy”.

Czytaj też:
100 norek z koronawirusem mogło przenieść go na dzikie zwierzęta. Nowe doniesienia z Danii