To ostatni sezon, w którym można kupić ubrania w sieci Orsay. Po 25 latach obecności na naszym rynku zamyka ona wszystkie swoje sklepy w 45 miastach. Blisko 130 butików z ubraniami dla kobiet będzie działać najpóźniej do końca czerwca. Pracownicy dostali już wypowiedzenia.
Aby zorientować się, że firma ma kłopoty, wystarczy poczytać komentarze w mediach społecznościowych. Pod zdjęciami na facebookowym profilu Orsay znajduje się wiele krytycznych uwag klientek, które nie otrzymały zamówionego towaru. Trzy tygodnie temu internautka zostawiła następujący komentarz: „Czy tylko mi się wydaje, że w sklepach i na stronie jest coraz mniej nowości. Jest mało ciekawych rzeczy. Mam wrażenie, że marka upada”. Okazuje się, że trafnie przewidziała rozwój sytuacji.
Los polskich sklepów przesądzony. Trwają rozmowy o przyszłości w Niemczech
Orsay należy do francuskiej grupy Association Familiale Mulliez, właścicieli m.in. Auchan, Decathlonu i Leroy Merlin. Od ćwierć wieku sieć należy do Ordipol, wrocławskiej spółki w całości finansowanej przez niemiecki kapitał.
Niemieckie media informują, że problemy sieci rozpoczęły się w pandemii, gdy załamał się rynek sprzedaży odzieży. Po tym, jak w lutym i marcu 2020 roku w całej Europie wprowadzono surowe zasady lockdownu i zamknięto sklepy, sprzedawcy zostali z wiosennymi kolekcjami, których już nie dało się sprzedać. W kolejnych kwartałach również zamrażano handel stacjonarn, więc jakiekolwiek planowanie prowadzenia działalności było niemożliwe.
Aby uzdrowić sytuację, Orsay zamknął 79 ze 197 butików w Niemczech, a pozostałe objęto restrukturyzacją. Te środki okazały się niewystarczające i trzeba zamknąć cały biznes w Polsce. Nie wiadomo, czy znikną również sklepy Orsay w Niemczech. Jak donoszą tamtejsze media, trwają rozmowy z potencjalnymi inwestorami, którzy mogliby przejąć przedsiębiorstwo. Jeśli to się nie uda, marka na dobre zniknie z rynku.
Czytaj też:
Z ulic znikają sklepy. Utrzyma się tendencja spadkowa?