Szef sieci Leclerc pisze o chciwości producentów. My tu w Polsce i tak możemy Francuzom pozazdrościć

Szef sieci Leclerc pisze o chciwości producentów. My tu w Polsce i tak możemy Francuzom pozazdrościć

E.Leclerc
E.LeclercŹródło:Shutterstock
Prezes sieci marketów E.Leclerc wzywa władze francuskie, by bardziej poważnie zajęły się drożyzną i zainteresowały się, czy aby nie stoją za nią jakieś spekulacje. Pisze, że gdyby sprzedawcy akceptowali cenniki narzucane przez producentów i dystrybutorów, ceny wzrosłyby o 10 proc. Inflacja we Francji to „tylko” 6 proc.

Nie tylko w Polsce nurtują nas pytania, kiedy skończy się wzrost cen i co może zrobić rząd, Rada Polityki Pieniężnej, a może również inne instytucje, by go zahamować. Michel-Edouard Leclerc, szefa sieci E.Leclerc (drugiej co do wielkości we Francji), ma poczucie, że coś wymyka się spod kontroli i być może nie przebiega prawidłowo.

Leclerc mówi o asertywności handlowca

„Wszystkie korporacje, wszystkie sektory, wszystkie branże oferują swoim klientom lub sprzedawcom coraz wyższe rachunki ze względu na koszty energii, transportu, surowców itp. Wszystko dzieje się tak, jakby wszyscy przekazywali gorącego ziemniaka konsumentom, którym zagraża to, że w sklepach nastąpi fala inflacji” – zauważył Leclerc na swoim blogu, co odnotowuje serwis „Wiadomości handlowe”.

Dalej z niepokojem zauważył, że jego konsternacja nie polega tylko na tym, że musi firmować wszystkie te wzrosty w swoich sklepach (zawsze to kupiec jest na pierwszej linii), „ale także wiąże się z faktem, że niektóre, nieraz spektakularnie wysokie podwyżki, jakich domagają się dostawcy, są często pospieszne i oparte na nieprzejrzystych podstawach”. Zaapelował do polityków, by bardziej poważnie zajęli się tematem podwyżek i zastanowili się, czy można w jakiś sposób ukrócić pewne „spekulacyjne” działania niektórych graczy na rynku.

Szef sieci handlowej obecnej w kilku krajach Europy, także w Polsce, nie kwestionuje, że za wzrost cen wielu grup produktów odpowiada agresja Rosji na Ukrainie, „jednak nie należy wybuchem tego konfliktu usprawiedliwiać szybujących cen czekolady czy kawy, nie należy nadużywać tego tłumaczenia!” – pisze przedsiębiorca.

Dodał, że gdyby detaliści bez mrugnięcia przyjmowali żądania producentów i dystrybutorów, ceny powinny wzrosnąć o 10 proc.! Inflacja we Francji wynosi nieco poniżej 6 proc.

Polska zazdrości Francji poziomu inflacji

Na tym polu możemy Francuzom pozazdrościć, gdyż mierzymy się z inflacją ponad dwukrotnie wyższą. W piątek GUS przedstawił tzw. szybkie wyliczenie, z którego wynika, że wzrost cen rok do roku wyniósł 15,6 proc. Na ostateczne wyniki trzeba poczekać jeszcze kilkanaście dni, ale szybki odczyt z reguły pokrywa się z finalnymi danymi. W 2022 rok weszliśmy z inflacją na poziomie 9,2 proc. W lutym spadła do 8,5 proc., ale w marcu przebiła poziom dwucyfrowy (11 proc.). W maju wyniosła 13,9 proc. Czy w tym tempie do października dobije do 20 proc.?

– Wszystko jest możliwe. Część czynników, które przyczyniają się do inflacji, to wynik jednoosobowych decyzji. Przykładem niech będzie Putin, który przykręcił Europie kurek z gazem, czym bardzo podbił wzrost cen – mówi w rozmowie z „Wprost” ekonomista Marek Zuber. – Dziś możemy zakładać, że tego poziomu nie osiągniemy, ale po drodze może się zdarzyć masa rzeczy, które wywindują wzrost cen.

W przyszłym tygodniu zbierze się RPP. Będą dalsze podwyżki stóp?

7 lipca zbierze się Rada Polityki Pieniężnej, by podjąć decyzję dotyczącą poziomu stóp procentowych. Od października mamy nieustanny rajd w górę, którego efektem są szybujące raty kredytów. Na początku czerwca prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że zbliżamy się do końca cyklu podwyżek stóp, ale nie prognozował, czy dojdzie do tego już latem. Marek Zuber mówi, że na miejscu RPP wstrzymałby się na miesiąc lub dwa z decyzją o kolejnym podniesieniu, „choćby po to, by zobaczyć efekty pierwszych podwyżek dokonanych w zeszłym roku”.

Dziś rano poznaliśmy odczyt bardzo ważnego parametru gospodarczego, którym jest wskaźnik PMI. Odzwierciedla on poziom aktywności w sektorze oraz optymizm w branży. Wartość wskaźnika wynosząca ponad 50 pkt oznacza wzrost aktywności przemysłowej, a poniżej tego progu – spadek aktywności. W maju wynosił 48,5 pkt, a czerwcowy odczyt wskazuje na spadek do 44,4 pkt— podała w piątek S&P Global.

– To nie jest tylko kwestia wojny, bo w pierwszym miesiącu konfliktu poziom PMI przekraczał 50 pkt, a w kolejnych spadł nieznacznie – mówi Zuber.

Poziom stóp procentowych przekłada się nie tylko na kredytobiorców, którym poświęcamy w debacie publicznej najwięcej uwagi, ale też na ogólną kondycję przemysłu. Skoro na całym świecie obserwowane są pierwsze oznaki recesji, to również w Polsce jest to nie do uniknięcia. Rada Polityki Pieniężnej może być jednak mniej powściągliwa.

Czytaj też:
Dwa kroki do 20 proc. inflacji? Ekonomista: możemy robić założenia, a później to wszystko się wywróci

Opracowała:
Źródło: Wprost / Wiadomości Handlowe