Polacy poszukują nowych smaków. W czasie pandemii część bywalców restauracji zdecydowała się na „pudełka”

Polacy poszukują nowych smaków. W czasie pandemii część bywalców restauracji zdecydowała się na „pudełka”

Maciej Lubiak
Maciej LubiakŹródło:magnifiCo
O zmianach w branży spowodowanych pandemią koronawirusa, konieczności szybkiego dostosowania się do nowych wytycznych, prognozach na niepewną przyszłość, ale także szansach na rozwój, mówi Maciej Lubiak, założyciel MaczFit.

Katering dietetyczny ma już 20 lat. Dla Państwa jest to piąty rok na rynku. Jubileusz nie przejdzie jednak do historii jako najłatwiejszy...

Tak, to prawda, ostatni okres nie należał do najłatwiejszych, ale pomimo to dokonaliśmy rewolucji, jeśli chodzi o ofertę MaczFit. Wprowadziliśmy nowość - Wybór Menu, dając Klientom możliwość komponowania diety według własnych preferencji, stworzyliśmy nową platformę sprzedażową, zostały wprowadzone nowe diety, m.in. popularną w Hollywood Intermittent Fasting. Wszystkie to mogliśmy zorganizować dzięki posiadanym powierzchniom produkcyjnym oraz nowoczesnej technologii.

Czy czas pandemii i pracy zdalnej dużej części Polaków, jest dla Państwa czasem zwiększonej liczby zamówień, czy wręcz przeciwnie?

w marcu spowodowało, że część klientów diet pudełkowych wycofywała swoje zamówienia. Osoby pracujące w biurach zostały w domach, pracując w systemie home office, dzieci również nie wróciły do szkoły, w związku z tym rodziny zaczęły gotować z własnych produktów. W to miejsce zyskaliśmy dwa rodzaje nowych klientów. Pierwszy to stali bywalcy restauracji, przyzwyczajeni do stołowania się poza domem, aktywnie spędzający czas na mieście, którzy zostali tego pozbawieni i potrzebowali alternatywy – namiastki restauracji w domu. Drugi to osoby, które zaczęły poważniej myśleć o swoim zdrowiu i tu chodzi zarówno o bezpieczeństwo dostaw, jak i samą dietę.

Linia produkcyjna Maczfit (zdjęcie archiwalne)

Jak wyglądał proces dostosowywania się do zmian? Czy sądzi Pan, że część nowych procedur zostanie na dłużej?

Wraz z wchodzącym obostrzeniami bardzo szybko przeanalizowaliśmy sytuację, a następnie wprowadziliśmy działania dotyczące zasobów oraz możliwości zabezpieczenia naszej firmy na każdym polu – od ciągłości finansowej i zapewnienia pracownikom wynagrodzeń, poprzez dostosowanie zakładu pracy do wymogów bezpieczeństwa, aż po zadbanie o zdrowie naszych pracowników. Pracownicy biurowi natychmiast zostali oddelegowani do pracy zdalnej. Biuro Obsługi Klienta zostało całkowicie odizolowane i wyprowadzone do drugiego budynku poza siedzibę MaczFit. Kiedy na rynku zaczęło brakować maseczek ochronnych, postanowiliśmy szyć je we własnym zakresie z najwyższej jakości materiałów. Pracownicy mieli możliwość skorzystania też ze wsparcia psychologa. Poza codziennymi rozmowami na Teams’ach staraliśmy się utrzymać ducha pracy zespołowej i wspólnie się wspierać.

Jak widzi Pan branżę kateringu w najbliższych miesiącach?

Zależy od tego, jakie zmiany zajdą w gospodarce oraz co zadzieje się z gospodarką po czasie pandemii. Możemy domniemywać, że najwięksi gracze zostaną, ale mniejsi niestety mogą nie przetrwać. Ciężko w tej sytuacji snuć wizje przyszłości dla całej branży, ale obserwujemy ciągły rozrost rynku, trudno jednak przewidzieć jego tempo.

Konkurencja na polskim rynku jest coraz większa. Włączyli się także znani restauratorzy. W jaki sposób wyróżnić się w takim tłoku?

Myślę, że w naszym przypadku jest to jakość i profesjonalizm. Zatrudniamy dyplomowanych dietetyków i doświadczonych kucharzy. Bazujemy na restauracyjnym smaku i formie podania, ale opartej na specjalistycznej wiedzy naszego zespołu. Klienci nam ufają. Mamy za sobą 5 lat doświadczenia, jesteśmy zatem o te 5 lat do przodu przed konkurencją. Nigdy jednak nie osiadamy na laurach, mocno inwestujemy w technologię, wprowadzamy nowości, śledzimy trendy i badania. Mamy też swój styl i osobowość marki.

Czy Polacy są wymagający, jeśli chodzi o różnorodność smaków i jakość produktów? Czy jesteśmy przyzwyczajeni raczej do schabowego z kapustą?

Myślę, że żeby poznać odpowiedź, wystarczy przejść się popularnymi ulicami dużych miast. Mamy do wyboru cały wachlarz restauracji oferujących menu z różnych zakątków świata. Jesteśmy otwarci na zagraniczne smaki, choć często w europejskim wydaniu np. statystyczny Europejczyk nie byłby w stanie przełknąć dań tak ostrych, jak jedzą rodowici meksykanie. Podróżujemy też częściej, przeprowadzamy się za granicę. Zwłaszcza młodsze pokolenia są otwarte na nowości i się ich nie boją. To wszystko nie oznacza, że nie mamy sentymentu i sympatii do rodzimej, tradycyjnej kuchni.

Czytaj też:
Co dalej z dietami pudełkowymi? Epidemia mocno uderzyła w producentów