Miał być miliardowy biznes, nie będzie niczego. Boliwia wystawiła Niemcy

Miał być miliardowy biznes, nie będzie niczego. Boliwia wystawiła Niemcy

Sól z Salar de Uyuni w Boliwii
Sól z Salar de Uyuni w Boliwii Źródło: Shutterstock / Riska Parakeet
Boliwia dekretem zablokowała przedsięwzięcie, które miało przynieść miliardy dolarów zysku. Niemiecko-boliwijskie joint venture miało zajmować się wydobywaniem litu na największym na świecie złożu. Pierwiastek używany jest m.in. do produkcji baterii.

W grudniu 2018 roku przypieczętowano powstanie boliwijsko-niemieckiego joint venture, które miało zacząć eksploatacje największych na świecie złóż litu z solniska Salar de Uyuni. Są to pozostałości po wyschniętym słonym jeziorze. Brzmi nieciekawie, ale kryje potencjalnie miliardowe zyski. Lit jest bowiem obecnie jednym z najbardziej pożądanych pierwiastków świata. Opiera się na nim konstrukcja baterii litowo-jonowych, czyli najpopularniejszych akumulatorów wykorzystywanych w urządzeniach elektronicznych, ale co bardziej istotne, także w samochodach.

Umowa została zawarta między YLB - boliwijskim koncernem z udziałem Skarbu Państwa i niemiecką firmą ACI Systems. Strona boliwijska miała posiadać pakiet kontrolny 51 proc. udziałów w konsorcjum, a koszt inwestycji szacowano na 300-400 mln euro. W ramach przedsięwzięcia, które miało rozpocząć pracę w 2022 roku, na rynek trafiałoby od 30 do 40 tys. ton litu rocznie. Miało, ale nie trafi.

Gubernator wstrzymuje inwestycję

Niespodziewanie gubernator departamentu Potosi, Juan Carlos Cejas zakomunikował, że do inwestycji nie dojdzie. Jego zdaniem nie miałaby ona pozytywnego wpływu na społeczność lokalną, która jego zdaniem nie odniosłaby żadnych korzyści finansowych. Jak twierdzi gubernator, międzynarodowe firmy zarabiają miliardy dolarów na boliwijskich bogactwach naturalnych, a tylko ułamek tych pieniędzy trafia do kieszeni Boliwijczyków. Twierdzi tak m.in. na przykładzie współpracy z chińskimi firmami, które również zajmują się pozyskiwaniem litu.

Czytaj też:
iPhone'y rozładowują się nawet w pół godziny. Apple ma poważny problem