"Brexit" czy "Bremain". Referendum w Wielkiej Brytanii może uderzyć w złotówkę
W ciągu ostatnich dni sondaże wskazywały zarówno przewagę zwolenników opuszczenia Unii, jak i deklarujących chęć pozostania we wspólnocie. Ostatnie badania, opublikowane w środę wieczorem przez TNS wskazywały jednak na przewagę eurosceptyków, choć różnica nie była znacząca.
Waluty krajów wschodzących, w tym polski złoty, są najbardziej wrażliwe na rynkowe reperkusje, zatem dziś to właśnie tu, poza oczywiście brytyjskim funtem, mogą pojawić się największe wahania. W ostatnich dniach złoty umocnił się względem głównych walut, co może dodatkowo zwiększać ryzyko jego deprecjacji.
Kurs EUR/PLN znajduje się obecnie w okolicach poziomu 4,37, a w godzinach porannych kontynuował ruch spadkowy. Chwilowy apetyt na bardziej ryzykowne aktywa, takie jak PLN, widoczny jest w zaangażowaniu inwestorów przeprowadzających transakcje na rynku Forex poprzez platformę transakcyjną CMC Markets. 52% z nich posiada pozycje krótkie (na spadek EUR/PLN), które pod względem wartości stanowią 90% wszystkich otwartych pozycji na tej parze walutowej. Patrząc z perspektywy otwartych pozycji można zauważyć, że obecnie inwestorzy ci dyskontują scenariusz pt. "Bremain", czyli pozostania w Unii. Świadczy o tym choćby relacja pozycji długich (na wzrost funta) do krótkich (na wzrost dolara) na parze GBP/USD, która wynosi 52% do 48%. Na parze GBP/PLN pozycje nastawione na wzrost funta stanowią 70% wszystkich otwartych. Kurs tej pary znajduje się na poziomie 5,6880.
Rodzima waluta umacnia się również względem dolara, uznawanego za jedną z "bezpiecznych przystani" na rynku walutowym i w godzinach porannych para USD/PLN kwotowana była na poziomie 3,8480.
Warto jednak pamiętać, że rynkami rządzić będą dziś nastroje pobudzane czystymi spekulacjami, bez żadnych istotnych faktów. Pierwsze cząstkowe wyniki pojawią się bowiem dopiero w godzinach nocnych, a finalny rezultat referendum poznamy dopiero jutro rano. Zatem waluty znajdujące się obecnie na górze huśtawki, szybko mogą zmienić swoje miejsce.
Kalendarium makroekonomiczne jest dzisiaj bogate i w standardowych warunkach rynkowych jego wpływ na notowania mógłby być istotny. Jednak aktualne "brexitocentryczne" podejście do rynku najprawdopodobniej spowoduje, że dane takie jak indeksy PMI dla przemysłu i usług w Niemczech, Francji i Strefie euro oraz popołudniowe publikacje dotyczące zatrudnienia oraz rynku nieruchomości w USA nie będą miały posłuchu.
Maciej Leściorz - dyrektor ds. sprzedaży i edukacji, CMC Markets