Z Polski co roku znikają leki za 2 mld zł. Tracą pacjenci

Dodano:
Leki, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / pavelkubarkov
Nielegalny wywóz leków to coraz większy problem. Jego wartość w 2017 r. szacowana jest na 2 mld zł. Polscy pacjenci regularnie mają problem z dostępnością do około 200 leków, w tym także ratujących życie. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada walkę z tzw. mafią lekową, a w połowie czerwca w życie weszły przepisy, które nakazują objęcie leków tzw. Rejestrem Zgłoszeń Przewozu Towarów (SENT). Jednak zdaniem ekspertów rynku farmaceutycznego rozwiązanie problemu tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji wymaga rozwiązań systemowych, zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym.

Nielegalny wywóz leków nazywany jest odwróconym łańcuchem dystrybucji. A to dlatego, że jedyna dopuszczalna prawem ścieżka wygląda tak: od producenta lek trafia do hurtowni farmaceutycznej, stamtąd do apteki, a potem do pacjenta.

W nielegalnym wywozie leków leki z aptek trafiają do hurtowni eksportujących leki. – Pierwsze sygnały o tym, że leki zaczynają być wywożone z Polski pojawiły się po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Poważny braku lekarstw w aptekach zaczął się jednak w 2012 roku. Wprowadzono wtedy sztywne ceny i marże na leki refundowane, które sukcesywnie tanieją. To wynik cyklicznych negocjacji resortu zdrowia z producentami – mówi Łukasz Gołębiewski, Ekspert ds. Przemysłu Farmaceutycznego, DNB Bank Polska S.A.

To spowodowało, że leki w Polsce są znacznie tańsze niż w Niemczech, czy Francji. Ten sam lek może kosztować w Polsce około 100 zł, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej 100 euro. I tak na przykład Infanrix Hexa, przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B oraz polio kosztuje w Polsce około 200 zł. Dla porównania, w Niemczech trzeba za nią zapłacić powyżej 80 euro (czyli niemal dwa razy drożej). Podobna różnica jest pomiędzy ceną tej szczepionki w Polsce i Wielkiej Brytanii, gdzie kosztuje ona około 100 funtów. Tak jest także z innymi lekami.

Braki leków dotyczą grupy blisko 200 specyfików, które pojawiają się regularnie na listach publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Problem dotyczy głównie preparatów antynowotworowych, przeciwzakrzepowych, przeciwastmatycznych i nowoczesnych insulin, a więc leków ratujących życie chorych. Zgodnie z tzw. ustawą antywywozową na liście umieszczane są te leki, których brakuje w 5 proc. aptek w danym województwie.

Z wyliczeń agend rządowych, w tym Generalnego Inspektora Farmaceutycznego, wynika że z Polski rocznie nielegalnie są wywożone leki o wartości średnio 2 mld zł. Dla porównania rynek sprzedaży leków w 2017 r, był wart 37 mld zł, a wartość legalnego eksportu produktów leczniczych wyniosła w 2017 roku 994 mln euro, czyli około 4,4 mld zł.

Jak zauważają eksperci DNB, problem ten dotyczy nie tylko Polski, ale również innych krajów. – W Unii Europejskiej z podobną kwestią boryka się Słowacja, Rumunia czy Bułgaria. W tym ostatnim kraju wartość nielegalnie wywiezionych leków sięga 50 mln euro – mówi Łukasz Gołębiewski.

Mimo podejmowanych działań legislacyjnych, w tym zakładających karanie osób, zajmujących się tym procederem, rozwiązanie tego problemu będzie bardzo utrudnione. - Ceny lekarstw w Polsce są i w średnim terminie dalej będą niższe od ceny tych samych lekarstw w krajach, do których trafiają.– mówi Łukasz Gołębiewski. Nieprawidłowości w obrocie leków zostały już dostrzeżone przez europejskie agencje takie jak: HMA (the Heads of Medicine Agencies), EMA (European Medicines Agency) oraz Radę i Komisje Europejską.

– Temat jest dość trudny, bo równoległy import i eksport produktów leczniczych jest zgodną z prawem formą handlu w ramach jednolitego rynku. Na przykład w Niemczech apteki są prawnie zobowiązane do pozyskiwania co najmniej pięciu procent swoich zapasów poprzez import równoległy – mówi Łukasz Gołębiewski.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...