Czy koronawirus z Chin może trafić do Polski w paczce z AliExpress?
Liczba zachorowań na koronawirus 2019-nCoV, który miał swój początek w chińskim mieście Wuhan, lawinowo rośnie. We wtorek 28 stycznia rano mowa była już o ponad 4500 tys. zarażonych osób i 107 przypadkach śmiertelnych. Choroba rozprzestrzeniła się do ponad 10 krajów. Przypadki zachorowań odnotowano w Tajlandii, Japonii, Korei Południowej, na Tajwanie, w Nepalu, Wietnamie, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Stanach Zjednoczonych i Australii. Wirus trafił już do Europy: Francji i Niemiec.
Aby zapobiec wybuchowi epidemii, w Wuhan i kilkunastu innych chińskich miastach wprowadzono kwarantannę. Nad rozwojem sytuacji czuwają także polskie służby dyplomatyczne i sanitarne. W weekend do Polski wrócili m.in. studenci z Rzeszowa, którzy przebywali w Chinach. Główny Inspektor Sanitarny odradza podróże do Azji południowo-wschodniej, a wszyscy podróżni wracający na stołeczne Lotnisko Chopina poddawani są specjalnym procedurom. Chodzi m.in. o wypełnienie Kartę Lokalizacyjnej Pasażera, która ma umożliwić łatwy kontakt i namierzenie podróżnego, jeśli zaistnieje taka konieczność.
Pierwsza weryfikacja, czy podróżujący ma objawy choroby, prowadzona jest już w samolocie. Chodzi m.in. o sprawdzenie, czy dana osoba nie ma podwyższonej temperatury ciała. Jeśli podróżujący ma objawy i podróżuje z obszaru wysokiego ryzyka zakażenia koronawirusem 2019-nCoV, nastąpi kontakt z lotniskową służbą zdrowia. GIS podkreśla, że „okres wylęgania wirusa może trwać do 14 dni. Najczęściej 5-6 dni”.
Co z paczkami, które trafiają do Polski z Azji? Główny Inspektor Sanitarny informuje, że „według aktualnej wiedzy nie ma ryzyka zakażenia się wirusem poprzez towary zamawiane z Chin”.