Ciąg dalszy problemów Jessiki Mercedes. UOKiK bierze pod lupę Veclaim
Przypomnijmy, że afera wokół marki Veclaim wybuchła, gdy okazało się, że niektóre T-shirty powstają na bazie koszulek taniej firmy z USA. Stało to w sprzeczności z deklaracjami właścicielki – Jessiki Mercedes, która w publicznych wypowiedziach informowała, że stawia na polskie towary i produkcję w kraju. Sprawie postanowił przyjrzeć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Kontrola UOKiK
– Występujemy do przedsiębiorcy, aby określić skalę i zakres nieprawidłowości,a także zweryfikować kwestię wprowadzania konsumentów w błąd – poinformował prezes UOKiK Tomasz Chróstny. – Wyjaśnienia przedsiębiorcy pozwolą nam na zweryfikowanie stosowanych praktyk rynkowych, także względem konsumentów (prawidłowe informowanie o produkcie, zasady rozpatrywania reklamacji itd.) – dodał. UOKiK sprawdzi również, czy marka Veclaim honoruje zwroty, jak to deklaruje. Dalsze działania urzędu mają być uzależnione od wyników kontroli.
Jessica Mercedes o Veclaim w 2019 roku
– Żeby zrobić coś tańszego, musiałabym szyć w Chinach z tańszych materiałów i być na poziomie sieciówkowym – mówiła o ubraniach Veclaim Jessica Mercedes w 2019 roku w wywiadzie dla portalu Kozaczek.pl. – Dlatego stawiamy na naturalne tkaniny, szyjemy w Polsce – tłumaczyła, dodając, że chciałaby, żeby odzież była tańsza, ale „nie da się”. – Wprowadzam tańsze linie do Veclaim, t-shirty, one są w stu procentach szyte w Polsce, z organicznej bawełny, będą w formie personalizacji związanej z astrologią – mówiła influencerka.
Dwie metki
Wątpliwości co do tego, czy Veclaim nadal trzyma się tej polityki, pojawiły się pod wpływem materiału opublikowanego przez stylistkę Karolinę Domaradzką na Instagramie. Zamieściła ona nagranie z metką Veclaim, pod którą widać inną metkę – Fruit of the Loom. To amerykańska marka, której koszulki można kupić za kilkanaście złotych. Dostępne obecnie t-shirty Veclaim kosztują z kolei minimum 199 zł.
Odkrycie wywołało liczne głosy krytyki w środowisku modowym. „To po co tyle było o transparentności i szyciu w Polsce? Gdzie wiarygodność marki?”– pisał na blogu dziennikarz Michał Zaczyński. „Uważam, że jeśli marka komunikuje się jako produkująca w Polsce, powinna brać odpowiedzialność za te słowa, a elementy produkowane gdzie indziej po prostu oznaczać” – komentowała blogerka modowa i dziennikarka Harel. Liczne komentarze zamieszczały fanki na Instagramie Jessiki Mercedes.
Jessica Mercedes wyjaśnia
Blogerka i założycielka Veclaim odniosła się do tej sytuacji. W oświadczeniu zapewniła, że nie chce, żeby „pozostały jakiekolwiek niedomówienia”, a DNA jej marki jest pokazanie, że w Polsce można tworzyć rzeczy„ wyjątkowe, na światowym poziomie”.
Jessica Mercedes podkreśliła, że najważniejszym etapem tworzenia produktów modowych jest dla Veclaim etap kreacji. „Największą siłą VECLAIM jest etap kreacji: unikatowe wzory, zabawa formą i nadawanie pozornie prostym rzeczom sznytu, za który je lubicie. To jest nasz core. Ciągle coś wymyślamy, testujemy, sprawdzamy, szukamy nowych pomysłów. Basic’owym modelom dodajemy vibe” – wyjaśniała.
W Polsce „kluczowe procesy”
Dodała, że jej ambicją jest, by „kluczowe procesy związane z tworzeniem marki toczyły się w Polsce”. „To tu wymyślamy, zdobimy, tworzymy kampanie. Tu płacimy podatki. W ostatnich miesiącach zdecydowaliśmy się wprowadzić do marki linię Basic. I przy okazji, faktycznie, na niewielkiej części kolekcji przetestować nowy model współpracy, jakim jest zakupienie do tworzenia naszych finalnych ubrań półproduktów od zagranicznego partnera” – pisała.
Jessica Mercedes zapewniła, że wybrała markę, która jest ekspertem w tworzeniu „dobrej jakości produktów basic’owych”. „Fruit of The Loom to nie pójście na skróty czy tani substytut. To najlepszy basic na rynku, z historią i jakością. Na tych basicach zbudowaliśmy linię kreatywną części kolekcji” – stwierdziła, ponownie zapewniając, że „cała reszta procesu twórczego ma miejsce lokalnie”.
Zła komunikacja?
„Produkty, w których – podkreślę – tylko jeden z wielu elementów, sam basic, powstał poza Polską, stanowią zaledwie kilkanaście procent obecnego stocku. Dla nas to test, jeden z wielu projektów, nie zmiana filozofii” – wskazała wówczas blogerka.
Twórczyni marki Veclaim przyznała też, że uczy się na błędach i uznała, że „wyłożyła się na komunikacji”. „Nie poszliśmy na skróty z jakością. Nie zrezygnowaliśmy wcale z naszej filozofii. Po prostu powinniśmy byli pomyśleć o tym, żeby komunikować od początku ten test basic’ów i pracę na produktach FOTL” – dodała.