Kopanie Bitcoinów zużywa więcej energii niż Argentyna, czy Holandia

Dodano:
Kopalnia bitcoinów Źródło: Shutterstock / Mark Agnor
Bitcoin osiąga rekordowe wyniki. Obecnie za jednego trzeba zapłacić ponad 46 tys. dolarów, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z konsekwencji mody na kryptowaluty.

Kryptowaluty przeżywają swój złoty okres. W pierwszych miesiącach pandemii traktowane były niemal na równie ze złotem, czy dolarem, czyli jako bezpieczna przystań. W ostatnich tygodniach furorę robi najbardziej popularna z kryptowalut, czyli bitcoin, który osiągnął niemal magiczną granicę 50 tys. dolarów za sztukę. Wczoraj rajd kursu wyhamował, ale trwał on od drugiej połowy grudnia 2020 r. Największy wzrost cyfrowa moneta notowała 8 lutego, gdy rynkiem wstrząsnęła wiadomość o tym, że Tesla zainwestowała w kryptowalutę aż 1,5 mld dolarów i zamierza akceptować wykonane za jej pomocą płatności.

Kopanie bitcoina ma swój koszt

Wykonywanie złożonych operacji obliczeniowych, które potocznie nazywa się „kopaniem kryptowalut”, wymaga jednak ogromnych nakładów energii. Wykonywane jest to bowiem dzięki połączonym ze sobą kartom graficznych, które pierwotnie tworzone były z myślą o graczach, ale rynek szybko odczuł ich braki. Zainteresowali się nimi bowiem bitcoinowi górnicy.

Jak wynika z danych Uniwersytetu w Cambridge obliczenia związane z tworzeniem bitcoinów zużywa 121,36 TWh rocznie. Brzmi abstrakcyjnie? To dodajmy kontekst. Jest to takie samo zapotrzebowanie co cała Argentyna, czy Holandia i... niewiele mnie, niż Polska. Problem w tym, że nie wszystkie kraje, które się w tym specjalizują, robią to w taki sposób, jak Islandia. Tam używa się w tym celu energię ze źródeł odnawialnych i nie ma konieczności wykorzystywania jej do chłodzenia. W wielu krajach jest to „brudna energia”.

Źródło: WPROST.pl / BBC
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...