Turów. Czesi chcieli kosztownych gwarancji i umowy bez możliwości renegocjacji. Rozmowy zakończone fiaskiem
Od środy negocjatorzy intensywnie pracują nad porozumieniem z Czechami w sprawie Turowa. Rozmowy potrwają co najmniej do piątku do końca dnia. Być może piątek przyniesie jakieś dobre rozstrzygnięcia, ale jak dotąd nie ma dobrych wiadomości: oferta, którą polska strona złożyła w czwartek, została odrzucona.
- Oferta zawierała konkretne kwoty, które chcieliśmy przeznaczyć na realizację projektów w Kraju Libereckim, związanych przede wszystkim z budową infrastruktury gospodarki wodnej. Przedstawiliśmy w niej również propozycję naszych zobowiązań do wzmocnienia monitorowania oddziaływania kopalni w zakresie emisji pyłów, generowania hałasu i wpływu na wody podziemne. Oferowaliśmy też zacieśnienie współpracy właściwych służb obydwu państw w tym zakresie oraz ustalenie ścieżki działania w przypadku stwierdzenia przekroczeń obowiązujących norm – powiedział minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka w rozmowie z PAP.
W podobnym tonie wypowiedział się wiceminister spraw zagranicznych RP Paweł Jabłoński, który uważa, że strona czeska działa w sposób „irracjonalny i oderwany od rzeczywistości”. Jako przykład takiego zachowania wskazał na żądanie wprowadzenia klauzuli, która uniemożliwiłaby w przyszłości wypowiedzenie porozumienia. - Takich rozwiązań nie spotyka się w partnerskich umowach międzynarodowych - ocenił polski minister.
Wiceminister zaznaczył, że pomimo fiaska czwartkowych rozmów, propozycje strony polskiej nadal pozostają w mocy i możliwy jest powrót do negocjacji.
Czesi chcieli porozumienia na pokolenia
Czego dokładnie domagali się Czesi? Jak relacjonuje „Rzeczpospolita”, ogromny nacisk kładki na gwarancje. Jedna z ich propozycji zakłada, że jeśli Polska przez cztery miesiące nie wypełniałaby umowy, musiałaby zapłacić aż 500 mln euro kary. Inna propozycja stanowi, że porozumienie obowiązuje 30 lat (w odniesieniu do części zapisów nawet 40 lat) bez możliwości jego renegocjacji. Polskiej delegacji udało się tu jednak wydrzeć pewne ustępstwa.
Zawarcie porozumienia, którego przez kilka dekad nie można zmienić, było nie do zaakceptowania przez polską stronę. W Pradze zaczęto więc negocjować mechanizm arbitrażowy rozwiązywania sporów.
Ambasador Czech w Polsce Ivan Jestřáb przyznał „Rzeczpospolitej": – Widać pozytywną dynamikę rozmów. Chcieliśmy jak najszybciej rozpocząć te rokowania, teraz chcemy jak najszybciej je zakończyć. Czescy i polscy negocjatorzy weryfikują teraz bardzo szczegółowo zapisy prawne umowy.
Gazeta podejrzewa, że formalnym zakończeniem sporu może być spotkanie premierów obu państw, choć w Czechach 8 października odbędą się wybory parlamentarne.