Straty Facebooka, przeprosiny Zuckerberga, a co z reklamodawcami? „Jakby nic się nie stało. Brak powiadomień”
Awaria Facebooka i innych serwisów należących do grupy Facebook Inc. (WhatsApp, Instagram, Messenger) ma wiele wymiarów. Media rozpisywały się o stratach finansowych, które spowodowały problemy z błędną zmianą konfiguracją routerów. Nagłe pozbawienie miliardów ludzi dostępu do serwisów społecznościowych miało też wymiar ludzki – nikt nie mógł dostać się do portali, wstawić zdjęć, swoich opinii, media nie mogły dzielić się materiałami – na 6 godzin wszystko „wyparowało” i nie było wiadomo, kiedy i czy wróci.
Problemy Facebooka uwypukliły też zagadnienie, o którym mówi się od lat – uzależnienia od portali społecznościowych (sieć naprawdę zalały pytania o to, co dzieje się z Instagramem czy Messengerem) i ogólnego przyzwyczajenia do tego, że to właśnie tam się komunikujemy. Kilka godzin bez Messengera można było zastąpić SMS-ami, jednak co powiedzieć o pracownikach Facebooka, którzy według nieoficjalnych doniesień w momencie awarii nie mieli jak się ze sobą komunikować (nie działał też Workplace, podobnie służbowa poczta).
Facebook opanował sytuację, niektórzy na pewno odetchnęli z ulgą, ale firma z Doliny Krzemowej będzie musiała zapewne odpowiedzieć na parę pytań, nie tylko ze strony użytkowników. Nie można zapominać, że przez Facebooka czy Instagrama, przepływają miliony dolarów dziennie, w różnej formie. To platformy szeroko wykorzystywane przez reklamodawców, przepełnione opłaconymi treściami (kto nie zna sponsorowanych postów marek?), a nagle na kilka godzin wszystko runęło. Oczywiście są cisi wygrani całego zamieszania: Twitter miał – dosłownie i w przenośni – niemałe używanie na potknięciu rywala, a i nagle LinkedIn przeżyło krótkie oblężenie, niespotykane na tym portalu.