Polska energetyka wciąż jeszcze opiera się na węglu. Masowo kupujemy go z Rosji
Nasza oparta na węglu energetyka potrzebuje coraz to więcej węgla, którego sami nie jesteśmy w stanie wydobyć. W pierwszym półroczu 2021 roku do Polski sprowadziliśmy ponad 6,2 mln ton węgla. Rośnie zapotrzebowanie na węgiel, a zdolności produkcyjne polskich kopalń są redukowane. Stąd w najbliższych latach import może jeszcze wzrosnąć – tyle że chętnych do zakupu jest dużo, bo węgiel powoli staje się towarem deficytowym – informuje serwis WNP.
Powołując się na dane Ministerstwa Aktywów Państwowych, serwis pisze, że w pierwszych sześciu miesiącach tego roku do Polski trafiło 6,23 mln ton węgla z zagranicy. To wzrost o prawie 16 proc. w porównaniu do analogicznego okresu minionego roku. Najwięcej węgla sprowadziliśmy z Rosji (4 mln ton), Australii (1,15 mln ton), Kolumbii (0,47 mln ton) i Kazachstanu (0,32 mln ton).
Wzrost importu w obu kategoriach węgla
Warto tu wprowadzić rozgraniczenie na węgiel energetyczny, który jest wykorzystywany w energetyce i ciepłownictwie, oraz metalurgiczny, który jest używany do produkcji stali. Tego pierwszego sprowadziliśmy w pierwszym półroczu o 0,52 mln ton więcej niż w analogicznym okresie 2020 roku. „Wzrost importu węgla kamiennego energetycznego nastąpił przede wszystkim w miesiącach marzec i kwiecień, co należy wiązać z chłodniejszym początkiem roku w porównaniu do lat wcześniejszych” – przytacza wyjaśnienia MAP serwis WNP.pl.
W przypadku węgla metalurgicznego również nastąpił wzrost, choć już mniejszy – o 0,33 mln ton.
Wzrostowi importu towarzyszy malejąca produkcja własna węgla. Jak wskazuje WNP.pl, Polska Grupa Górnicza w zeszłym roku, wyprodukowała 24,5 mln ton. Należy przy tym zaznaczyć, że w związku z ogniskami koronawirusa, które wybuchały w kopalniach, praca nie odbywała się na 100 proc. możliwości. Niezależnie od tych przeszkód, w 2019 roku kopalnie PGE wydobyły 29,5 mln ton. A w tym roku produkcja ma być jeszcze mniejsza i wyniesie około 23 mln ton.