Podrabiane torebki za 3 mln zł. Policjanci doskonale znają to miejsce
Żadną tajemnicą dla policjantów ani funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej nie jest to, że na wielkim targowisku w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej handluje się podrobionym towarem. Tak jest od lat. Służby regularnie utrudniają życie nieuczciwym sprzedawcom i rekwirują towar, ale biznes jest na tyle opłacalny, że wkrótce w ich miejsce pojawiają się kolejni.
Kwitnie nielegalny proceder
W 2018 roku reportaż ukrytą kamerą nakręcili dziennikarze Polsatu. Pokazali, że z chwilą zapadnięcia zmroku tak, gdzie przez cały dzień dżinsy czy bieliznę sprowadzaną z Chin czy Bangladeszu wystawiali jedni sprzedawcy, pojawiają się inni. Wysiadają z samochodów wypakowanych torebkami i ubraniami sygnowanymi przez światowe domy mody. Wykonanie jest różne: niektóre są wiernymi kopiami, inne tylko poprzez logo wskazują na powiązane z oryginałem. Niezależnie od jakości wykonania, to podróbki, a ich wprowadzanie na rynek stanowi naruszenie Ustawy Prawo Własności Przemysłowej.
– Wygląda to tak, że są rozłożone z busów, czy gdzieś tam, stoiska. Jeżeli jest tylko informacja, że pojawia się jakaś służba, te osoby starają się złożyć – mówił w reportażu „Raportu” Polsatu oficer operacyjny z Wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KSP. – Jeżeli im się nie udaje, to po prostu uciekają z tego miejsca, porzucają towar.
Wyjaśnił, że nakryci przez funkcjonariuszy, sprzedawcy uciekają zostawiając towar, bo wolą stracić zarobek niż dać się złapać. Po dwóch, trzech dniach wracają w to samo miejsce z nowym towarem. Dlaczego decydują się porzucić towar?
– Raz, żeby nie zostać powiązanym z towarem, czyli nie być osobą, wobec której my postawimy zarzuty wprowadzania tego materiału do obrotu pomimo zakazów. Dwa, mają często nieuregulowany pobyt na terenie RP. W większości są to obcokrajowcy, którzy wielokrotnie popełniają te przestępstwa i jest to ich stałe źródło utrzymania – wyjaśniała podkom. Jakub Sobaczyński, p.o. naczelnika Wydziału realizacji i prewencji w Mazowieckim Urzędzie Celno-Skarbowym.
Towar na nielegalne bazary trafia z różnych źródeł. Część odzieży jest przemycana z zagranicy, ale część powstaje na miejscu, w polskich szwalniach.
Domy mody wyliczyły swoje straty na 3 mln zł
Czasem jednak udaje się zatrzymać sprzedawców. Stołeczna policja informuje o zatrzymaniu 30-letniego mężczyzny, który sprzedawał torebki z nielegalnie naniesionymi znakami towarowymi znanych światowych marek.
Na jednym ze stoisk rzeczywiście znaleźli torebki damskie łudząco podobne do markowych. Policjanci zabezpieczyli 768 torebek. Ich wartość rynkowa, wyliczona przez pokrzywdzone firmy, wyniosła prawie 3 miliony złotych.
Zatrzymany 30-latek potwierdził, że zabezpieczony przez Policję towar jest sprowadzany bezpośrednio z Chin. Przyznał, że zamawianiem towaru zajmuje się współwłaściciel firmy. Policjanci ustalili też biuro księgowe zajmujące się rozliczaniem finansowym firmy, co może pomóc w ustaleniu skali procederu.
Zatrzymany mężczyzna odpowie za wprowadzanie do obrotu handlowego towaru z nielegalnie naniesionymi zastrzeżonymi znakami towarowymi znanych światowych marek czynem swym wyczerpując znamiona art. 305 ust. 3 Ustawy Prawo Własności Przemysłowej.