Sytuacja bez wyjścia? „Reżimy żywią się ropą”, ale świat będzie zmuszony do zmian
Nie będzie nawet częściowych sankcji na import rosyjskiej ropy. Węgrom, którym jest bliżej do Rosji niż do Europy, udało się storpedować mozolnie wypracowane porozumienie o zatrzymaniu handlu tankowcami i to w sytuacji, gdy UE zrobiła dla nich wyjątek. Austria już zapowiedziała, że w siódmym pakiecie obostrzeń nie będzie embarga na gaz z Rosji. Mija 100 dni agresji na Ukrainę, codziennie ginie 100 żołnierzy naszych sąsiadów, o cywilach nie wspominając, tymczasem Europa wciąż – oprócz przesyłania dobrych myśli – zwyczajnie kalkuluje. Ale czy to powinno kogokolwiek dziwić?
– Europa jest pod ogromną presją odchodzenia od rosyjskich paliw – o ile zielony ład już kilka lat temu zaczął nas przygotowywać do pożegnania z paliwami kopalnymi, o tyle agresja Rosji w Ukrainie ten proces tylko przyśpieszy. Przede wszystkim musimy przestać kupować w trybie pilnym surowce energetyczne od Moskwy, bo z tych pieniędzy finansowana jest machina wojenna – mówi „Wprost” Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa think-tanku Forum Energii.
Jak dodaje, "ropa jest najważniejsza, bo właśnie na tym paliwie Rosja zarabia najwięcej i dlatego całkowite pozbycie się tego surowca z rynku europejskiego jest kluczowe.
– W zeszłym roku ok 22 proc. ropy w UE pochodziło z Rosji. Tymczasowo możemy rozważać inne kierunki importu paliw, ale musimy budować energetykę przede wszystkim na zasobach lokalnych: źródłach odnawialnych i efektywności energetycznej, i elektryfikować wszystko, co się da – transport, ciepłownictwo, ogrzewanie, przemysł – mówi ekspertka.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.