Amerykańskie porty wypatrują statków z Szanghaju
Porty w Stanach Zjednoczonych przygotowują się na większą liczbę statków po tym, jak w Szanghaju ogłoszono powrót do normalności po zaostrzonym lockdownie. Kilka dni temu ludzie mogli wreszcie wyjść z domów bez przepustek, wrócić do pracy, gromadzić się. Zaczęły działać zakłady produkcyjne, które przez ostatnie tygodnie, a nawet miesiące, pracowały „na pół gwizdka”, w pełni operacyjny ma się stać szanghajski port – największy w całych Chinach.
Kolejne lockdowny zerwały łańcuchy dostaw
– Spodziewamy się widocznego wzrostu ładunków z Chin – przyznał cytowany przez Reuters Mario Cordero, dyrektor wykonawczy Port of Long Beach.
Faktem jest, że po ograniczeniu działalności poru w Szanghaju i firm, które dostarczają towary na rynek amerykański, niektóre fabryki przewoziły towary po kilkaset kilometrów do innych portów, które były mniej dotknięte przez lockdown, niemniej i tak nie udało się uniknąć wielotygodniowych opóźnień. Łańcuchy dostaw zostały zerwane w lutym 2020 roku, kiedy Chiny w popłochu zamknęły się po raz pierwszy. W kolejnych kwartałach porty to przyspieszały pracę, to ograniczały działalność. Odbiorcy na zachodzie czekają, by lockdowny wreszcie się skończyły, bo w Europie czy Stanach Zjednoczonych brakuje wielu towarów sprowadzanych z Chin lub wykorzystujących produkowane tam elementy i podzespoły. Bardzo trudno jest na przykład kupić od ręki nowy samochód. Średni czas oczekiwania na auto z salonu to 4-5 miesięcy, a na mniej popularne modele trzeba czekać nawet rok.
Reuters informuje, że w kwietniu do portu w Los Angeles wpłynęło o 6,8 proc. statków towarowych mniej niż rok wcześniej. Port wykorzystał ten czas na zmniejszenie „zaległości ładunkowych” i skrócił kolejkę statków czekających na rozładunek do około 24 – najmniej od około roku.