Wicekanclerz Niemiec twierdził, że import ropy z Rosji stanowi 12 proc. „Die Welt” opisał, że prawda jest inna
Wicekanclerz Niemiec Robert Habeck oświadczył pod koniec kwietnia, że jego kraj jest gotowy, by skończyć z importem ropy naftowej z Rosji. Jako termin zakończenia zakupów z tego kierunku wskazano koniec tego roku.
W maju wskaźnik wyniósł 27,8 proc. całego importu
Habeck tłumaczył, że takie założenie jest możliwe, gdyż import z Rosji stanowi jedynie 12 proc. w całym imporcie wspomnianego surowca do Niemiec. Ustalenia dziennika „Die Welt” wykazały, że wicekanclerz minął się z prawdą.
Ostatnie dostępne dane w wymiarze miesięcznym, tj. za maj, wskazują, że Niemcy sprowadzili z Rosji 27,8 proc. importowanej ropy. W marcu ten wskaźnik był jeszcze wyższy i wyniósł aż 37 proc.
„Najwyraźniej to jego spontaniczna ocena”
Dane zostały udostępnione przez niemieckie ministerstwo gospodarki w odpowiedzi na pytanie Jensa Spahna, wiceszefa największej partii opozycyjnej CDU.
– Zależność od Rosji prawie się nie zmniejszyła. Ogłoszone przez Habecka ograniczenie importu z Rosji do 12 proc. było najwyraźniej jego spontaniczną oceną – skwitował polityk CDU.
Z kolei redakcja „Die Welt” wystosowała do resortu gospodarki pytanie, czy wobec tego zapowiedziany termin całkowitego wycofania się z importu rosyjskiej ropy jest w ogóle możliwy. „Ten plan nadal obowiązuje” – napisano w odpowiedzi.
„Niemcy powinny stanowić tu wzór”
Krytyka na zbyt opieszałe odchodzenie od rosyjskiej ropy dochodzi także z partii FDP, która wchodzi w skład koalicji, tworzącej rząd w Berlinie. Michael Kruse, rzecznik ds. polityki energetycznej tej partii skwitował, że taki stan rzeczy jest „absolutnie niezadowalający”.
– Unia Europejska zdecydowała się na dalekosiężne embargo na ropę naftową z Rosji, które musi zostać wdrożone jak najszybciej. Niemcy powinny stanowić tu wzór do naśladowania – oświadczył Kruse.